sobota, 29 grudnia 2012

Konkurs!

Cześć! :)
Z okazji tego, że już niedługo, 21 stycznia minie rocznica odkąd razem z  Paulą 
założyłyśmy swoje książkowe blogi, postanowiłyśmy, że zorganizujemy wspólny konkurs.
Na początku planowałyśmy nagranie filmiku, zamiast pisania tej notki, ale 
jak to z nami bywa, nagrałyśmy z dziesięć filmików, z których żaden nas nie satysfakcjonował ;D
Dlatego wyszło jak zwykle, więc w skrócie napiszę o co chodzi.
Do wygrania będziecie mieli 2 książki, możecie wziąć udział w konkursie u mnie, jak i u Pauli.

Nagrody:
1 miejsce- książka "Świat Nocy" L.J.Smith
2 miejsce- audiobook "Co się przydarzyło tej małej dziewczynce" A. Lantz

Pytanie konkursowe:
Co Cię skłoniło do założenia bloga? 
max 4 zdania wystarczą.

Pora na Regulamin:
1. Sponsorem tych dwóch książek jestem ja- właścicielka bloga
2. Udział mogą brać osoby mieszkające tylko na terenie Polski
3. Jedna osoba może wziąć udział w dwóch konkursach u mnie i u Pauli
4. Uczestnik musi posiadać bloga
5. Będzie nam miło jeśli będziecie nas obserwować, ale nie jest to koniecznie
6. Odpowiedź na pytanie należy umieścić w komentarzu
7. Osoba biorąca udział w konkursie musi zamieścić podlinkowany banner u siebie na blogu:




Co musi zawierać komentarz:
1. Odpowiedź na pytanie konkursowe
2. Adres bloga + e-mail

Konkurs trwa od dzisiaj (29.12) do 18.01
wyniki podamy w dniu rocznicy 21.01

Powodzenia! W razie pytań, piszcie w komentarzu pod tym postem.


czwartek, 27 grudnia 2012

Świąteczny stos

Witajcie!
Święta już za nami, teraz czas na podsumowanie prezentów,
u mnie w postaci nowego stosu. Jak widać  na zdjęciu jest on bardzo mały, ale za
to jaki! Z wszystkich książek jakie dostałam niezmiernie się cieszę. Nie mogę się
doczekać aż będę mogła je przeczytać.  Póki mam 
jeszcze kilka dni wolnego zamierzam je na całego wykorzystać czytając.
Na razie powoli kończę "Miasto zagubionych dusz", a potem będę musiała zabrać się za
Strażników Historii, których w sumie już zaczęłam, ale skoro przyszła do mnie 
recenzencka książka, to wolałam ją najpierw skończyć.
A jak u Was z książkowymi prezentami? :)



1. "Magiczna gondola"  E. Voller- prezent świąteczny
2. "Krąg" M.Strandberg S.Elfgren- j.w.
3. "Miasto zagubionych dusz" C.Clare- właśnie czytam, niedługo recenzja.
Od wydawnictwa MAG
4. "Strażnicy Historii. Nadciąga burza" D. Dibben- prezent od Blair :)
5. "Atlas chmur" D. Mitchell- podobno arcydzieło, więc jak tu nie mieć 
go w swojej biblioteczce?
6. "Doktorzy" E.Segal- prezent od koleżanki, jako inspiracja na przyszłość :D

Po prawej stronie widzicie typowy gadżet mola książkowego- lampka do czytania. 
Także znalazłam ją pod choinką. Niedługo sprawdzę jej użyteczność ;)

Teraz Was zostawiam i idę spędzić trochę czasu razem z Jace'm z "Miasta 
zagubionych dusz" !

P.S Prawie bym zapomniała, już na dniach spodziewajcie się konkursu, a nie będzie
on taki zwyczajny, dlatego zaglądajcie tu żeby go nie przegapić :P



sobota, 22 grudnia 2012

43. Syrena - Tricia Rayburn

Tytuł: Syrena
Autor: Tricia Rayburn
Tytuł oryginału: Siren
Stron: 359
Trylogia: #1



Jak co roku, siostry Sands - Vanessa i Justine przyjeżdżają do swojego domku letniskowego w Winter Harbor. Nic nie zapowiadało się żeby w tym roku przydarzyło im się coś niesamowitego. Ot wakacje jak co roku, te same rozrywki, te same restauracje, a dla Justine nawet ten sam chłopak czekający na nią w przybrzeżnym miasteczku. Jedyną zmianą miała być decyzja Vanessy odnośnie skoku z urwiska Chione, ale ostatecznie dziewczyna nie daje rady i siostry wracają do domu. Między dziewczynami wywiązuje się spora kłótnia. Gdy Justine zamyka za sobą drzwi, młodsza od niej Vanessa nie spodziewa się, że zobaczy ją po raz ostatni.

Śmierć Justine, jest strasznym przeżyciem dla Vanessy, aczkolwiek gdy policjanci uważają, że jej siostra popełniła samobójstwo skacząc z klifu, jej wydaje się to być niemożliwe. Przecież dla niej to ona zawsze była wzorem, piękna, mądra, odważna, zawsze w centrum uwagi, otoczona grupką przyjaciół. Nie byłaby zdolna do tego by targnąć się na swoje wspaniałe życie. Dlatego Vanessa zmuszona jest powrócić do Winter Harbor by rozwiązać dręczące ją wątpliwości. Razem z przyjacielem Simonem próbują się dowiedzieć co było przyczyną śmierci Justine. Od tej pory w miasteczku zaczynają dziać się niepokojące rzeczy, w porannych gazetach, nagłówki informują o śmierci kolejnych osób, a są to tylko mężczyźni. Ciało każdego z nich znaleziono przy brzegu, a na ich twarzach gościł szeroki uśmiech.

Po "Syrenę" sięgnęłam, dlatego że spodobał mi się jej opis, ale także motyw syreni. Kiedy byłam mała, to z koleżankami zawsze regularnie oglądałyśmy serial "H2o wystarczy kropla" i wtedy fascynowały mnie te stworzenia. Tyle, że syrenki z h2o całkowicie się różniły od tych z tej książki, ale szczegółów o syrenach stworzonych przez panią Rayburn Wam nie zdradzę, sami się lepiej przekonajcie jakie są. :) Więc z czystej ciekawości sięgnęłam po tą książkę, myśląc, że dzięki niej znowu będę mogła zagłębić się w syrenie życie, ale na tym się zawiodłam. Nie jest to książka, której oczekiwałam, spodziewałam się, że syreny będą głównym tematem, a tu wszystko krążyło przede wszystkim na wątku kryminalnym. Który był ciekawy i mi się podobał, z tym, że myślałam iż będzie więcej informacji o tych stworzeniach.

Narracja jest pierwszoosobowa z perspektywy Vanessy. Jest ona strachliwą i bojącą się dosłownie wszystkiego dziewczyną. To dzięki swojej siostrze Justine, jakoś się trzymała i to ona zawsze jej we wszystkim pomagała. Kiedy wiadomość o śmierci jej ukochanej siostry do niej dotarła, jej życie zmieniło się nieodwracalnie. Na szczęście pod wpływem wydarzeń dziewczyna się zmienia, zauważa, że musi stawić czoła najniebezpieczniejszemu przeciwnikowi i żeby przetrwać musi być dzielna.

"Syrena" na pewno do wybitnych książek nie należy, ale w sumie miło spędziłam przy niej czas. Jest to ciekawa historia, momentami pełna grozy, ale do strasznych nie należy. Myślę, że jeśli ktoś lubi książki, gdzie wątek kryminalny jest szeroko rozwinięty na pewno go ta lektura zainteresuje. Koniec książki jest dość zaskakujący, aczkolwiek jak dla mnie trochę przesadzony.. nie wiem czemu, ale jakoś tak wydawał mi się dziwny. Jestem ciekawa co dalej się stanie z syrenami z Winter Harbor, dlatego sięgnę po kontynuację, a Was zachęcam do zapoznania się z tomem pierwszym.

Ocena: 4/6


Trylogia składa się z :
Syrena ♦ Głębia ♦ Mroczna toń

***
Wiem, że recenzje pojawiają się tutaj od święta, ale jest to głównie spowodowane 
moim brakiem czasu i co tu ukrywać, brakiem chęci pisania. Czytać, owszem czytam, ale
żeby pisać recenzje to jakoś ostatnio nie mam ochoty, może to dlatego, że gdy już uporam się
ze szkolnymi obowiązkami, i mam trochę czasu dla siebie to wolę czytać niż pisać..
W każdym razie postaram się lepiej dbać o bloga :) To będzie moje postanowienie 
noworoczne :D Przy okazji, chciałam wszystkim życzyć Wesołych Świąt!


poniedziałek, 3 grudnia 2012

42. 7 razy dziś - Lauren Oliver

Tytuł: 7 razy dziś
Autor: Lauren Oliver
Tytuł oryginału: Before I fall
Stron: 379
Wydawnictwo: Otwarte

„Czasem boję się zasnąć z powodu tego, co za sobą zostawiam.”

Gdybyś miał wybór przeżyć jeden dzień swojego życia na nowo, który byś wybrał? Ten w którym pierwszy raz spotkałeś swoją miłość? Może ten, w którym z całą rodziną wspaniale spędziłeś czas? Albo wyjazd nad morze z przyjaciółkami? Który dzień, chciałbyś przeżyć jeszcze raz? Na pewno nie ten,w którym cierpiałeś, zapewne wybrałbyś ten najszczęśliwszy. Ale Samantha Kingston nie ma wyboru. 12 lutego w Dzień Kupidyna, dla niej i jej najlepszych przyjaciółek Lindsay, Elody i Ally to bardzo ważny dzień. Dla najpopularniejszych dziewczyn w szkole, właśnie rozpoczął się kolejny dzień królowania. W Dzień Kupidyna wszyscy obdarowują się różami, które są wyznacznikiem popularności- im więcej róż tym wyżej cię to notuje w hierarchii. Dla Sam to ważny dzień, ale dziewczyna na pewno nie spodziewa się tego jak on się potoczy. Tym bardziej nie spodziewa się, tego że to ostatni dzień jej życia, na dodatek, który będzie musiała przeżyć kilka razy,aż wreszcie dotrze do niej dlaczego tak się dzieje.

„Kiedy umierasz, wiele się zmienia, choć - jak mi się zdaje – umieranie to powodująca największą samotność rzecz, jaką można zrobić.”

Sam i jej przyjaciółki są jak te róże, które co roku otrzymują- piękne i bez skaz, według publicznej opinii. Jako, że są w czołówce najpopularniejszych osób w liceum, wszystko uchodzi im na sucho, ludzie boją się spojrzeć im w oczy by ich przypadkiem nie obrazić, nauczyciele darują im wagary i inne wykroczenia, wszyscy w około im zazdroszczą. Każdy chciałby być taki jak one. Ale czy one oby na pewno są takie wspaniałe? Sam kiedyś była na dnie towarzyskim, ale odkąd poznała Lindsay wszystko się zmieniło. Porzuciła swoich dawnych znajomych, znalazła nowych i lepszych. Stała się błyszczącą gwiazdą wśród zwykłych uczniów. Samantha czuje, że razem z przyjaciółkami może wszystko.

Tego jednego dnia 12 lutego, Sam budzi się jak co dzień. Jej dzień przebiega bez żadnych zakłóceń, aż do momentu imprezy u dawnego przyjaciela Kenta, z którym nie utrzymuje już kontaktów bo nie jest dla nie wystarczająco fajny. Zdarza się wypadek, po którym Samantha budzi się rano, ale zaglądając na telefon wcale nie widzi, żeby nastąpił kolejny dzień. Okazuje się, że dziewczyna znowu rozpoczęła dzień 12 lutego. Jakim cudem? Czy to kara za to jak postępowała? Czy może szansa, na stanie się lepszą?

Na początku postać Sam i jej przyjaciółek strasznie mnie irytowała, i nie ma co się temu dziwić. Rozpuszczona dziewczyna, które ma wszystko co tylko zachce, najprzystojniejszego chłopaka, najlepsze miejsce na stołówce, wspaniałe przyjaciółki, które staną za nią murem choćby nie wiem co, jednym słowem niczego jej nie brakuje. Jej zachowanie było denerwujące, ale także zdaję sobie sprawę, że Lauren Oliver musiała tak ją przedstawić, żeby później móc pokazać jak bardzo jej bohaterka się zmieniła. A jest to olbrzymia różnica.

„Może dla ciebie jest jakieś jutro. Może dla ciebie istnieje tysiąc kolejnych dni albo trzy tysiące, albo dziesięć- tyle czasu, że możesz się w nim zanurzyć, taplać do woli, że możesz pozwolić by przesypywał ci się przez palce jak monety. Tyle czasu, że możesz go zmarnować”

Każdy, następny rozdział zaczyna się nowym dniem- a raczej przeżywaniem go na nowo. Sam otrzymała od losu szansę, by móc się zmienić. Podczas każdego z dni, dziewczyna próbuje poukładać sobie wszystko w głowie i dowiedzieć się dlaczego musiała tak strasznie skończyć. Dopiero potem Sam zauważa jakim była człowiekiem. Teraz za wszelką cenę chce to wszystko zmienić. Otrzymała 7 szans na to by stać się lepszą osobą. Jej przemiana jest drastyczna. Miałam wrażenie, że tak naprawdę poznaje losy dwóch, zupełnie obcych sobie dziewczyn. Przyznaję, że tą 'nową' Samanthę bardzo polubiłam.

Twórczość pani Oliver poznałam już jakiś czas temu z "Delirium", więc myślałam, że wiem czego będę mogła się spodziewać przy "7 razy dziś". Myliłam się. Jestem zaskoczona tym co tutaj otrzymałam. Cała historia i pomysł na fabułę według mnie jest świetny. Lauren Oliver przedstawiła jak bardzo ludzie potrafią się zmienić jeśli tylko chcą. Na początku książka mnie nie ciekawiła, szczególnie odrzucało mnie zachowanie głównej bohaterki i jej przyjaciółek, ale potem gdy wszystko nabrało tempa, nie mogłam się oderwać od czytania. "7 razy dziś" przepełnione jest masą skrajnych emocji. Tego akurat się spodziewałam, bo gdy wcześniej czytałam książki tej autorki też tak było. Tutaj znowu jestem w szoku, nie wiem jak autorka może z taką łatwością manipulować moimi emocjami. Gdy skończyłam książkę poczułam straszne rozczarowanie. Spodziewałam się takiego zakończenia, ale ciągle miałam nadzieje, że jednak los Sam potoczy się inaczej. Mam wrażenie, że jeszcze tyle spraw nie zostało wyjaśnionych, a tu już koniec... Jest mi przykro z tego powodu i żałuję, że to już koniec.

"7 razy dziś" jest niezwykle emocjonującą książką. Dlatego właśnie od razu polubiłam książki Lauren Oliver, bo potrafi ona często rozśmieszyć czytelnika, ale gdy przyjdzie już co do czego to zmusić do płaczu, ale także refleksji nad swoim życiem, zachowaniem i tym czy na pewno żyjemy tak jak byśmy chcieli. Czasem warto zatrzymać się na chwilę i pomyśleć o tym co jest dla nas tak naprawdę ważne. Powinniśmy doceniać każdy dzień jaki jest nam dany i przestać narzekać na to co jest mniej istotne. Bo nie dla każdego jest jakieś JUTRO. Na pewno na długo nie zapomnę o tej książce, bo dzięki niej czuję, że moje życie w jakimś stopniu się zmieniło. Polecam serdecznie!

Ocena: 5/6