czwartek, 30 lipca 2015

124. Opal - Jennifer L. Armentrout

Tytuł: Opal Autor: Jennifer L. Armentrout
Stron: 492 Seria: Lux #3 Wydawnictwo: Filia
Ocena: 9/10

Od mojego ostatniego spotkania z serią LUX minęło sporo czasu. Drugi tom zrobił na mnie duże wrażenie i wtedy jak najprędzej chciałam zabrać się za kolejną część, jednak pewne osoby (pozdrawiam Sherry i Marikę! :D) doradziły mi, żebym wstrzymała się z czytaniem "Opalu", dopóki pod ręką nie będę miała "Originu". Dziewczyny oczywiście miały racje, dlatego teraz gdy w księgarniach pojawił się już czwarty tom serii, byłam spokojna i zabrałam się za zaskakujący "Opal".

W życiu głównej bohaterki Katy, wiele się zmieniło od pierwszego tomu. Po pierwsze, jej chłopakiem jest zabójczo przystojny kosmita Daemon, a po drugie ona sama okazuje się być hybrydą, cokolwiek to może oznaczać. Od incydentu w fabryce, Katy nie może sobie pozwolić na bycie bezbronną. Dziewczyna wie czego chce i zamierza zrobić wszystko aby być w stanie w pełni wykorzystywać otrzymaną moc, wynikającą z bycia hybrydą. Powrócił brat bliźniak Daemona- Dawson, a to oznacza, że za wszelką cenę będzie chciał odzyskać ukochaną Beth. Sam nie będzie w stanie sobie z tym poradzić, dlatego swą pomoc oferują mu Katy i Daemon. Czy uda im się odbić Beth z rąk Departamentu? Jak skończy się finałowe starcie?

Pani Armentrout po raz kolejny stanęła na wysokości zadania, prezentując książkę pełną akcji, humoru, dowcipnych i sarkastycznych dialogów oraz chemii między bohaterami. Nie żebym była zdziwiona, bo właśnie tego się spodziewałam po tym tomie. Wiedziałam, że będzie gorąco oraz, że tętno podskoczy mi nie raz podczas czytania. Może nie powiedziałabym, że "Opal" to istna bomba, ale na pewno kilka razy mnie zaskoczyła, chociaż samo zakończenie już nie tak bardzo, bo niestety mniej więcej wiedziałam czego się spodziewać. Wam nic zdradzać na ten temat nie będę, ale wspomnę tylko, że warto było czekać tyle czasu na poznanie kontynuacji serii. Teraz, nie macie pojęcia jak bardzo jestem ciekawa co stanie się w "Originie", który na moje szczęście wkrótce u mnie zagości!

Z tą książką, było tak samo jak z poprzednimi z serii, ich czytanie to po prostu czysta frajda i rozrywka. Jennifer pisze wyjątkowo lekko i cała akcja w jej książkach toczy się zupełnie naturalnie. Mogłabym znowu wychwalać pod niebiosa, bohaterów jakich stworzyła, albo zachwycać się postacią Daemona, czy nawet jego relacją z Katy, która w tym tomie w końcu rozkwitła. Jednak na to, nie starczyłoby chyba miejsca, tak bardzo mi się to wszystko podoba. Gdy czytałam, znowu próbowałam sobie tę przyjemność miarkować żeby nie "połknąć" jej całej na raz, a uwierzcie, było ciężko! W tej książce co rusz, coś się dzieje, a nawet gdy akcja zwalnia, to i tak nie jest nudno, bo właściwie wszystko mnie w tej książce ciekawi. Zwłaszcza sytuacje, w których pojawia się Daemon. 

Tak jak myślałam, "Opal" w żadnym wypadku mnie nie zawiódł, otrzymałam właściwie to na co liczyłam, przez co jestem całkowicie usatysfakcjonowana i nie mogę się już doczekać czwartego tomu. Nie pozostaje mi nic innego, jak Was zachęcić do zapoznania się z twórczością Jennifer L.Armentrout, jeśli jeszcze tego nie zrobiliście. Polecam bardzo gorąco!

1. Obsydian 2. Onyks ♦ 3. Opal ♦ 4. Origin ♦  5. Opposition

czwartek, 23 lipca 2015

123. Czerwona Królowa - Victoria Aveyard

Tytuł: Czerwona Królowa Autor: Victoria Aveyard
Stron: 478 Trylogia: Czerwona Królowa #1
Wydawnictwo: Otwarte/Moondrive Ocena: 6/10

"Czerwona Królowa" szturmem podbiła rynek wydawniczy. Zapowiadał się prawdziwy hit, który zyska serca wielu czytelników. O książce słyszałam już od jej zagranicznej zapowiedzi, a gdy pojawiła się informacja, że zostanie ona wydana w Polsce tak szybko od swojej amerykańskiej premiery, byłam wniebowzięta. Do tego wydawnictwo dało również możliwość zakupienia pięknego wydania w twardej okładce, co dodatkowo mnie kusiło. Nie było innej opcji- musiałam ją mieć na swojej półce!

Mare Barrow wiele zawdzięcza swojemu sprytowi i zwinności. To właśnie dzięki tym cechom, każdego dnia ma co nałożyć na talerz ona i jej rodzina. Mare wiodła dotychczas ubogie życie, nacechowane kradzieżami i codzienną dawką strachu o los swój i rodziny. W państwie gdzie wyznacznikiem wartości człowieka jest kolor krwi, nic nie jest takie jak być powinno. Srebrni to potęga. Nie bez powodu ich krew jest tego koloru, a moce którymi dysponują szokują zwykłych Czerwonych, ludzi którzy w tym społeczeństwie nie mają żadnego znaczenia. Są wyrzutkami, mającymi okazywać posłuszeństwo i wdzięczność swojemu Srebrnemu Królowi. Lecz ten ustrój od zewnątrz doskonały, tak naprawdę kryje w sobie wiele niedoskonałości o których na własnej skórze przekonuje się Mare, gdy przypadkiem trafia do samego środka królestwa. Zadanie jakie jej przydzielono, może albo spisać ją na klęskę, albo uratować wszystkich.

Dystopie nie są mi obce. Gdy już raz wpadła mi w ręce książka z tego gatunku, która mnie zachwyciła, oczywiste było, że musiałam sięgać po kolejne. Zdarzały się historie warte uwagi, które na długo zapadły mi w pamięć, oraz takie o których wolałabym jak najszybciej zapomnieć. "Czerwona Królowa" zyskała swoje miejsce pośrodku i raczej nie jest to nic dobrego. To, że zawiodłam się na tej powieści, można uznać za niedopowiedzenie. Spodziewałam się nie wiadomo czego, kolejnej genialnej dystopicznej książki, która powali mnie na kolana, a zastałam gorzkie rozczarowanie. Powieść do bólu przewidywalna, infantylna i nie zaskakująca niczym nowym. To wszystko już było, tylko inaczej napisane, i to o wiele lepiej. Przez trzy czwarte książki siedziałam i ze znudzeniem przewracałam kolejne strony, czekając aż w końcu wydarzy się coś, co wbije mnie w fotel, ale nic z tego. Dopiero pod sam koniec, gdy już spisałam tę książkę na straty, Victoria Aveyard w końcu czymś mnie zaskoczyła. Szkoda, że dopiero w ostatnich rozdziałach.

"Czerwona Królowa" okazała się być prawdziwą klapą. Po całym zamieszaniu wokół niej, sądziłam że ta książka musi mi się spodobać, jednak liczyłam na zbyt wiele i jak zwykle nie skończyło się to dobrze. Sama fabuła nie jest zła, pomysł nawet oryginalny, ale mam wrażenie, że autorka zagubiła się w nim gdzieś po drodze. Brak w tej historii prawdziwości bohaterów i większego rozwinięcia wątków. Główna bohaterka zachowywała się jak małe dziecko, zbyt naiwna i łatwowierna jak na osobę, która w swojej wiosce widziała wiele zła i oszustw. Do tego jej zachowanie było lekkomyślne i często zupełnie nieprzemyślane, nawet jeśli w grę wchodziło życie setek ludzi, Mare liczyła na szczęśliwy los. Mogłabym się przyczepić również do dialogów, które czasami wydawały mi się dziwnie sztuczne i nie na miejscu, ale nie chcę już bardziej tej książki pogrążać, zważywszy na to, że moja końcowa ocena nie jest aż tak niska. Jest tak dlatego, że widzę w tej historii potencjał, tylko całkowicie źle wykorzystany. Autorka miała ciekawy pomysł, ale jej niedoświadczenie w pisarstwie, było aż nadto widoczne, przez co książka wypada bardzo słabo.

Nietrudno zauważyć jak wielkie spotkało mnie rozczarowanie tą książką. Mimo wszelkich chęci, ciężko mi zauważyć jakiekolwiek plusy tej powieści, gdyż minusy całkowicie przysłaniają jej dobre strony. Można to zrzucać na brak umiejętności pisarskich autorki i liczyć, że w następnych tomach Aveyard popracuje nad swoim warsztatem, jednak ja się chyba o tym nie przekonam. Jak na razie nie jestem pewna czy będę sięgać po kontynuację. Jeśli ma być tak słaba, jak pierwsza część, to nie chcę niepotrzebnie tracić czasu na takie lektury, gdy wokół mam pełno lepszych i bardziej wartościowych książek. Osobiście nie polecam "Czerwonej Królowej", lecz wiem, że pewnie większość z Was książkę albo już czytała, albo chce się przekonać na własnej skórze czy warto. Tym drugim życzę cierpliwości, gdyż na pewno się przyda.



1. Czerwona Królowa 2. Glass Sword (luty 2016, Ameryka)

sobota, 18 lipca 2015

122. Z Mgły Zrodzony - Brandon Sanderson

Tytuł: Z mgły zrodzony Autor: Brandon Sanderson
Stron: 672 Seria: Ostatnie Imperium #1
Wydawnictwo: MAG Ocena: 8/10

Nieczęsto sięgam po typową fantastykę. Nie dlatego, że nie lubię, tylko głównie dlatego, że fantastyka kojarzy mi się z wielkimi, opasłymi tomiskami, z masą bohaterów i milionem różnych wątków, w których ciężko się połapać. Myślę, że wiecie o co mi chodzi. W każdym razie na ten gatunek mogę się skusić tylko wtedy, gdy wiem, że mam dużo wolnego czasu i przede wszystkim chęci na wielostronicową przygodę. Tak właśnie było tym razem. Gdy tylko zobaczyłam, że wydawnictwo MAG wznawia cykl Sandersona - wiedziałam, że jest to coś dla mnie.

Przez tysiące lat kraj był zasypywany popiołem. Wszelka zieleń i kolory zniknęły z powierzchni, stając się jedynie wspomnieniem opisywanym w książkach. Czymś co jest zupełnie obce i wręcz dziwne. W tym szarym i smutnym kraju, rządzonym przez brutalnego Ostatniego Imperatora, żyją niewolnicy skaa. Ludzie, których zadaniem jest służenie szlachcie i spełnianie ich życzeń. Wiodą ciężki żywot, lecz są pogodzeni ze swym losem, wiedzą bowiem, że tak właśnie ma być. Jednak pewien pół-skaa nie może już dłużej znieść tego stanu rzeczy. Zesłany do Czeluści Hathsin odkrywa w sobie tajemnicze allomantyczne moce, dzięki którym udaje mu się uciec. Zrodzony z mgły Kelsier, staje na czele wielkiej rebelii, która ma obalić Imperium Ostatniego Imperatora, wraz z jego przywódcą.

Nie wiedziałam czego mogę się spodziewać po tej książce, ale na pewno nie sądziłam, że ta historia aż tak bardzo mnie wciągnie do swojego mrocznego świata. O twórczości Brandona Sandersona usłyszałam niedawno, co przyznaję ze wstydem, bo autor o tak wielkiej wyobraźni już dawno powinien zostać przeze mnie zauważony. Tym bardziej się cieszę, że wznowiono wydanie serii Ostatnie Imperium, o której krążą same pozytywne opinie. Nawet nie wiecie jaka jestem szczęśliwa, że udało mi się poznać historię Zrodzonych z Mgły. Są to istoty obdarzone Allomancją czyli umiejętnością spalania metali i władania nimi. Zapewne wiele Wam to nie powie, ale nie będę zagłębiać się w tłumaczenie tych zdolności, lepiej żebyście sami przeczytali o nich w książce.

"Z mgły zrodzony" to książka zupełnie nietuzinkowa. Do głowy przychodzą mi jedynie takie określenia jak wspaniała, wyjątkowa i przede wszystkim zaskakująca. Nie znajdziecie w niej oklepanych schematów, a każdy rozdział będzie dla Was zaskoczeniem. Dla mnie tak było. Przez te siedemset stron lektury, będziecie zastanawiać się jak może skończyć się ta rebelia, która przeistoczy się w prawdziwą wojnę i walkę na śmierć i życie. Lecz stawką jest wolność, na którą zasługuje każdy bez względu na cenę. Jestem pod wrażeniem przedstawionego przez Sandersona świata, ale także bohaterów. Są to postaci, których się nie zapomina przez długi czas. Każdy z nich przeżył w swoim życiu wiele cierpienia, ale to ich tylko wzmocniło w przekonaniu, że niewolnicze życie nie jest tak naprawdę żadnym życiem i że należy zaryzykować wszystkim, by w końcu coś zmienić.

Książka rozpoczynająca serię Ostatnie Imperium okazała się dla mnie pozytywnym zaskoczeniem. Świat w niej przedstawiony jest brutalny i okrutny, zarówno jak i potworne istoty nim rządzące. Mimo, że książka objętościowo jest ogromna, to czytając wcale nie ma się takiego wrażenia. Autor posiada wyjątkową lekkość opisywania krajobrazów, więc nawet te przydługie opisy nie są w żadnym wypadku męczące. Historia jest przemyślana i zaskakująca, a samo zakończenie to dosłownie wisienka na torcie. Jestem ogromnie ciekawa, jak potoczą się dalsze losy bohaterów, a Was zdecydowanie zachęcam do lektury "Z mgły zrodzonego", gdyż jest to idealna lektura dla każdego wielbiciela fantastyki.


1. Z mgły zrodzony 2. Studnia wstąpienia (12.08.15)  3. Bohater Wieków (07.10.15)


Za egzemplarz, serdecznie dziękuję Wydawnictwu MAG!

sobota, 11 lipca 2015

Książki idealne na wakacje



Cześć wszystkim!
Dzisiaj przygotowałam dla Was dość nietypowy dla mnie post, jednak uważam, że może on być przydatny przy wyborze idealnej, wakacyjnej lektury. Pojawią się tu książki, które czytałam w przeciągu kilku ostatnich lat i są to tytuły, które w mojej subiektywnej opinii będą się właśnie nadawały na letnie i ciepłe dni. Przy wyborze kierowałam się głównie tym, aby były to lekkie i przyjemne książki, czasem skłaniające do refleksji, a czasem po prostu pozwalające się zrelaksować. Znajdą się tu również perełki, do których uwielbiam powracać, właśnie wtedy gdy mam więcej wolnego czasu niż zwykle. Spójrzcie na tytuły i zdjęcia jakie przygotowałam i dajcie znać, jakie są Wasze "wakacyjne hity" ;)

Paranormalnie
Na pierwszy rzut idą dwa tytuły dla osób, które lubią wszystkie paranormalne wątki. "Obsydian" oraz "Urodzona o północy" to książki, które śmiało mogą się sprawdzić jako wakacyjne lektury. Czyta się je szybko i dostarczają świetnej rozrywki. Tak samo jak pozostałe części tych właśnie książek. Jeśli chcecie poznać pełny opis fabuły, odsyłam do podlinkowanych recenzji każdego z tytułów. :)





Refleksyjnie
Teraz coś z zupełnie innej beczki. "Cień wiatru" to lektura dla tych, którzy mają ochotę na coś refleksyjnego i głębszego. Cudowna książka, która swego czasu skradła moje serce na zawsze. Nie spotkałam drugiej takiej książki i szczerze polecam ją każdemu kto zapyta mnie o dobrą lekturę. Polecam ją bez względu na porę roku, a jak już mamy wakacje, to jeśli jeszcze nie mieliście okazji jej czytać, powinniście to bez wątpienia zmienić. Dla mnie to książka, którą każdy powinien poznać!



Young Adult
Pora na kolejny gatunek, który bardzo często pojawia się w mojej biblioteczce i jest to Young Adult. Książki tego gatunku poznałam stosunkowo niedawno, bo jakiś rok temu, ale lepiej późno niż wcale. "Lato drugiej szansy", jak sam tytuł wskazuje idealnie wpasowuje się w letni i wakacyjny klimat, a do tego niesie za sobą mądrą i pięknie napisaną treść. "Eleonora & Park" skradła moje serce uroczym klimatem i dwójką nietuzinkowych bohaterów, natomiast "Maybe Someday"  miłością do muzyki, przebijającą się przez karty powieści.



Z podróżą w tle
"Magiczna gondola" zabiera czytelnika do pięknej Wenecji. Uważam, że właśnie takie lektury pasują idealnie na wakacyjny czas, gdy sami nie mamy możliwości podróżowania, bo przecież czasem tak bywa. Dzięki niej możemy razem  główną bohaterką przemierzać kanały Wenecji na czerwonej gondoli :) Lekka, zabawna i świetnie napisana książka.






Powrót do przeszłości
Nie byłabym sobą gdybym nie wstawiła tu również Harry'ego Pottera, do którego powracam w prawie każde wakacje. Uwielbiam w tej serii dosłownie wszystko, to na niej się wychowywałam i towarzyszyła mi ona gdy dorastałam. Uwielbiam te letnie wieczory, gdy ponownie mam możliwość przenieść się wręcz  do przeszłości wraz z Harrym, Ronem i Hermioną. 




Mam nadzieję, że te zestawienie Wam się spodobało i przyda się chociaż części z Was. Sami pewnie macie swoich wakacyjnych ulubieńców, dlatego jeśli macie ochotę to podzielcie się nimi w komentarzu, bo sama jestem ich ciekawa. Tymczasem życzę Wam udanego weekendu, a tym co mają wakacje, pięknej pogody i dużo wspaniałych lektur!

czwartek, 2 lipca 2015

121. Co, jeśli... - Rebecca Donovan

Tytuł: Co, jeśli... Autor: Rebecca Donovan
Stron: 391 Wydawnictwo: Feeria 
Ocena: 7/10

Pierwszej serii autorki o nazwie "Oddechy" nie miałam okazji czytać. Jednak gdy zalewała mnie fala pozytywnych recenzji owych książek, żałowałam, że tego nie zrobiłam. Zbyt często zastanawiamy się nad tym co jeśli... Gdybania i roztrząsanie przeszłości, nic nam jednak nie dadzą. Więc zamiast się zastanawiać nad tym co było, trzeba skupić się na tym co jest teraz. Drugi raz nie popełniłam tego błędu i tym razem chciałam przekonać się, czy nowa książka Donovan mi się spodoba. Czy słusznie postąpiłam? Co, jeśli książka nie okazała się tak dobra jak przypuszczałam? A może, jest jeszcze lepsza? Ahh te gdybania...

Cal próbuje ułożyć sobie życie na nowo. Odkąd po liceum zaczął chodzić na siłownię, ściął włosy i zakłada soczewki zamiast nosić okularów, wygląda jak zupełnie inny człowiek. Aż ciężko mu się odgonić od wianuszka dziewczyn, który się za nim ciągnie. Jednak każdy jego związek, kończy się zanim ma szansę by się tak naprawdę rozwinąć. Zbyt wiele zobowiązań, zaangażowania i poważnych zmian. To nie dla niego. Pewnego wieczora, na jednej z imprez, Cal zauważa dziewczynę, której oczy rozpoznałby wszędzie. Jednak to niemożliwe, żeby osoba o której myślał, była tu naprawdę. Niebieskooka Nicole, wyjechała studiować na Harvardzie i nigdy nie odwiedziłaby takiej dziury, jaką jest Crenshaw. Od tamtego wieczoru, Cal nie może przestać myśleć o dziewczynie, którą utracił kilka lat temu, a która zdaje się być teraz zupełnie inną osobą, na dodatek upierającą się, że wcale nie jest Nicole, lecz Nyelle. Co wyniknie z tego spotkania i jakie tajemnice skrywa Nyelle?

To co lubię najbardziej w gatunku Young Adult, to przede wszystkim emocje jakie zazwyczaj udaje się autorom we mnie wywołać. Książki te kryją w sobie wiele smutku, czasem tragicznych wydarzeń, ale często dają też nadzieję, na nowe, lepsze jutro. Niosą za sobą wiadomość, że nawet z najgorszych przeżyć można wyjść jeszcze na prostą, jeśli ma się odpowiednie wsparcie i kochających ludzi wokół siebie, na których zawsze można liczyć. Lubię takie historie. Przypominają mi one o tym, że życie nie jest nigdy tylko kolorowe, ale także przynosi za sobą wiele cierpienia i smutku. Ważne jest tylko to co my zrobimy dalej. Czy poddamy się i zawładnie nami strach i smutek, czy może pójdziemy naprzód, nie patrząc za siebie. W książce "Co jeśli..." również spotykamy się z wieloma trudnościami losu. Jednak nie wszystko jest jasne od razu. Zostajemy powoli wciągnięci do świata Cala i Nyelle, a towarzyszące nam co kilkanaście stron retrospekcje dopełniają całości dzieła. To dzięki nim, widzimy część wydarzeń z przeszłości oraz możemy sami ocenić jaki wpływ miały one na teraźniejszych bohaterów. Lubię takie zabiegi, jeśli są one wplatane w fabułę delikatnie i wyważenie. W tym wypadku właśnie tak było.

Czy dzieło pani Donovan mnie zaskoczyło? Niekoniecznie, chociaż nie uważam żeby to było coś złego. Z dużym entuzjazmem podchodziłam do poznania tej książki i wiedziałam mniej więcej czego mogę się po niej spodziewać. Jeśli jednak spytacie, czy spełniła ona moje oczekiwania, to odpowiem Wam, że jak najbardziej! Historia Cala i Nyelle jest od samego początku owiana tajemnicą. Główny bohater wie niewiele więcej niż czytelnik. Razem z nim, zaczynamy dopiero poznawać tę zagadkową dziewczynę, próbując ustalić do czego musiało dojść w przeszłości, żeby tak bardzo się zmieniła. Podobało mi się to w jaki sposób autorka postanowiła pokierować akcją. Dodatkowo wszystkie wydarzenia poznajemy z perspektywy Cal'a co było dla mnie zaskoczeniem, gdyż zazwyczaj narratorem w książkach Young Adult są postaci żeńskie. To była dość miła odmiana, chociaż charakter głównego bohatera, zupełnie mnie nie przekonał. 

"Co jeśli..." to książka, która wzbudza emocje i sprawia, że chcemy przeżyć swoje życie najlepiej jak tylko możemy. Daje ona jasny przekaz, że nigdy nie jest za późno by coś zmienić i być szczęśliwym. Polecam wszystkim wielbicielom gatunku i nie tylko!


Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu Feeria!