niedziela, 24 stycznia 2016

146. Złe dziewczyny nie umierają - Katie Alender

Tytuł: Złe dziewczyny nie umierają Autor: Katie Alender
Seria: Złe dziewczyny nie umierają #1 Stron: 356
Wydawnictwo: Feeria young

Czasem naprawdę niewiele trzeba żebym zwróciła uwagę na książkę. Mam słabość do klimatycznych okładek i intrygujących tytułów. Na pewno sami rozumiecie co mam na myśli, patrząc na książkę Katie Alender. Dodatkowo lubię eksperymentować z różnymi gatunkami w literaturze i tym razem postanowiłam spróbować z młodzieżówką o mrocznym klimacie.

Alexis nie należy do najpopularniejszych dziewczyn w szkole. Nie pasuje na cheerleaderkę, ale co ważniejsze wcale jej to nie przeszkadza. Jednak z jej różowymi włosami i charakterkiem, ciężko jest się jej odnaleźć wśród rówieśników, dlatego całkowicie oddaje się swojemu hobby, czyli robieniu zdjęć. Jest to coś, co najbardziej ją uszczęśliwia i do tego wychodzi jej to całkiem dobrze. Natomiast jej młodsza siostra Kasey, która też nie słynie z bycia towarzyską, za jedyne przyjaciółki ma swoje lalki. Kolekcjonuje je od najmłodszych lat i zdobią one wszystkie półki w jej pokoju. 

Siostry mieszkają w starym i wielkim domu, który wśród przechodniów wzbudza dość negatywne odczucia. Dla dziewczyn jest to zupełnie normalne i nie przejmują się zanadto opiniami innych. Do czasu gdy w domu naprawdę zaczynają dziać się dziwne rzeczy, od jasnej poświaty, która przenika do domu, po podmuchy zimnego powietrza i hałasy w piwnicy. Co na początku Alexis bierze za złudzenia, później okazuje się całkiem rzeczywiste. Wszystko zaczyna się od osobliwego zachowania jej młodszej siostry. Dziewczyna miewa ataki złości, zyskuje większą siłę niż zazwyczaj i czasem traci pamięć, a jakby tego było mało, jej oczy skrzą się nienaturalnym blaskiem. Alexis zaczyna nabierać przekonania, że być może jej siostrę opętał... zły duch. Czy uda jej się uratować od tego siostrę, zanim komuś stanie się krzywda?

Przyznam się Wam, że nic bardziej mnie nie przeraża w filmach czy literaturze niż opętanie. W zasadzie to, nieszczególnie lubię się bać, ale latający facet z siekierą nie robi na mnie takiego wrażenia jak właśnie opętanie przez złe duchy, czy jakieś inne zjawiska paranormalne. Jak wiecie "Złe dziewczyny nie umierają" są właśnie o opętaniu, jednak jak na literaturę młodzieżową przystało, poziom strachu podczas czytania jest raczej delikatny. Nie można jej nazwać typowym horrorem, gdyż jest to zbyt mocne słowo by ją opisać, ale będąc szczerą nieraz zdarzyło mi się odczuwać lekki niepokój. Dowodem tego może być moja reakcja na dzwoniący telefon, gdy czytałam książkę i akurat byłam w takim momencie, że aż podskoczyłam w fotelu gdy usłyszałam dzwonek. Sami widzicie jak łatwo można mnie wystraszyć. 

Książka "Złe dziewczyny nie umierają" wywarła na mnie pozytywne wrażenie, w głównej mierze dzięki bohaterce Alexis, którą od razu polubiłam. Jak na piętnastolatkę wykazała się rozumem w niejednej sytuacji i zaskoczyła mnie swoim charakterkiem. Natomiast jej siostra Kasey, od samego początku wzbudzała we mnie obawę, a sam fakt, że kolekcjonowała lalki i miała ich cały pokój, dodatkowo potęgował to uczucie. Najważniejsze w tym wszystkim było to, jak Alexis poradziła sobie z problemem siostry. Przerażało ją to i choć z początku nie mogła w to uwierzyć, zrobiła wszystko by odnaleźć sposób na pozbycie się złego ducha, który wstąpił w Kasey. 

"Złe dziewczyny nie umierają" to horror dla młodzieży, który świetnie nadaje się dla osób, które dopiero zaczynają swoją przygodę z powieścią grozy. Osobiście nie lubię horrorów, ale ten tytuł jest tylko jego delikatną odmianą i bardziej wpasowuje się w paranormalną powieść dla młodzieży. Momentami wzbudza niepokój i powoduje, że ciarki biegną po plecach, ale oprócz tego w historię zostają wplecione typowe problemy nastolatki borykającej się ze swoją odmiennością, a także wątek romantyczny, który łagodzi ogólne wrażenie i sprawia, że książkę czytało mi się bardzo przyjemnie. Jak dla mnie, strzał w dziesiątkę. Polecam!

Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję 
Wydawnictwu Feeria young!

piątek, 8 stycznia 2016

145. Nieprzekraczalna granica - Colleen Hoover

Tytuł: Nieprzekraczalna granica Autor: Colleen Hoover
Seria: Pułapka uczuć #2 Stron: 298 Wydawnictwo: W.A.B.

Długo się zastanawiałam jaką książkę wybrać jako pierwszą w nowym roku. Kilkanaście nieprzeczytanych tytułów od dawna czeka na mojej półce, dlatego chciałam nadrobić swoje zaległości. Wtedy do głowy przyszło mi żeby wybrać coś, co na pewno mi się spodoba- mianowicie książkę Colleen Hoover, której twórczość nigdy mnie nie zawodzi. Tak się składa, że parę miesięcy temu przeczytałam "Pułapkę uczuć" i jeszcze nie miałam okazji poznać jej kontynuacji, więc właśnie za nią się zabrałam.

Layken i Will choć bardzo młodzi, wiele już przeszli. Strata rodziców w młodym wieku i odpowiedzialność za młodsze rodzeństwo spadła na nich jak grom z jasnego nieba. Żadne z nich nie było do tego przygotowane, a jednak z całych sił próbują sobie z zaistniałą sytuacją poradzić. Najważniejsze w tym wszystkim jest to, że mają siebie nawzajem. Choć nie jest łatwo, wspólnie mają szansę ułożyć swoje życie od nowa. Sprawy zaczynają się komplikować, gdy na jaw wychodzi, że Will widuje się z byłą dziewczyną. Lake nabiera wątpliwości, czy ich miłość jest naprawę tak prawdziwa, jak jej się wydawało...

Choć minęło sporo czasu odkąd czytałam pierwszą część serii, to nie miałam problemów z przypomnieniem sobie poszczególnych sytuacji czy bohaterów. Szybko dałam się wciągnąć w fabułę i tym razem poznać losy bohaterów z perspektywy Willa, a nie Layken jak to było w przypadku "Pułapki uczuć". Szczerze mówiąc, sama nie wiem czy jestem zadowolona z tej zmiany, gdyż mam wrażenie, że bardziej lubiłam Layken w pierwszej części niż teraz. Czasami zachowywała się tak dziwnie, że nie mogłam jej zrozumieć i może gdyby to ona była narratorką, to wtedy lepiej byłoby mi poznać pobudki jej zachowania. Oprócz tej uwagi mam jeszcze kilka zastrzeżeń co do "Nieprzekraczalnej granicy" i chociaż całość wydaje się być spójna, to niektóre wydarzenia odrobinę naciągane i nie na miejscu.

Niestety tym razem nie czułam tego niesamowitego klimatu, który zawsze mi towarzyszył przy czytaniu książek Hoover. Zabrakło mi czynnika, który zawsze sprawiał, że byłam jej książkami oczarowana. Niemniej jednak książka mi się podobała, ale nie na tyle by mnie zachwycić. Jak na kontynuację sprawdziła się dobrze, ale spodziewałam się czegoś więcej. Nadal najlepszym elementem w tej historii jest poezja i wypady bohaterów na Slam. Zafascynowało mnie to w pierwszej części, jak i teraz, dlatego cieszę się, że autorka nie zrezygnowała z tego i zrobiła ze Slamu ważną część życia Willa i Lake. 

"Nieprzekraczalna granica" to dobra kontynuacja, chociaż moim zdaniem nie dorównuje pierwszej części. Autorka wprowadziła zmianę w narracji, stawiając Will'a w tej roli. Czasem dobrze jest poznać punkt widzenia bohatera męskiego, ale polubiłam Layken w "Pułapce uczuć" i wolałabym żeby ta kwestia pozostała bez zmian. Książkę czytało mi się przyjemnie, choć bez większych fajerwerków. Polecam tym, którzy zaczęli przygodę z serią i zachęcam pozostałe osoby do poznania twórczości Hoover jeśli jeszcze jej nie znacie. Ja tę serię zamierzam poznać do końca i dobrze się składa, że już niedługo premiera trzeciej część, którą z pewnością przeczytam.