sobota, 22 września 2012

36. W otchłani- Beth Revis

Tytuł: W otchłani
Autor: Beth Revis
Tytuł oryginału: Across the Universe
Język oryginału: angielski
Stron: 387
Wydawnictwo: Dolnośląskie


"Skoro moje ziemskie życie musi się skończyć, niech skończy się obietnicą. Niech kończy się nową nadzieją.”

"W otchłani" to debiut amerykańskiej pisarki  Beth Revis. Jest to powieść rozpoczynająca dystopijną trylogię gatunku science-fiction. Z tego właśnie powodu, bardzo sceptycznie podchodziłam do lektury tej oto książki. Jest to bowiem moje pierwsze spotkanie z tym gatunkiem. Czy udane? O tym poniżej.

Siedemnastoletnia Amy wraz z rodzicami bierze udział w akcji zaludniania nowej planety Centauri-Ziemi. Jednak podróż na planetę ma trwać blisko trzysta lat dlatego pasażerowie zostają poddani hibernacji. Jednak komuś ze statku nie podoba się pomysł zamrożonych ludzi, dlatego odłącza Amy od komory hibernacyjnej i w ten sposób dziewczyna o mało co nie umiera. Teraz musi przyzwyczaić się do życia między ścianami statku "Błogosławionego" i nie jest to dla niej łatwe. Amy różni się od pasażerów praktycznie wszystkim, jej rude włosy i zielone oczy przyciągają wzrok każdego. Na statku nie toleruje się różnić bo są one jedną z przyczyn niezgody, dlatego Najstarszy-kapitan statku, wmawia wszystkim, że dziewczyna jest wynikiem nieudanego eksperymentu naukowego i nie należy zwracać na nią uwagi. Amy udaje się jakoś przeżyć na statku dzięki Starszemu i jego przyjacielowi Harleyowi. Ale na "Błogosławionym" zaczynają dziać się dziwne rzeczy bowiem nie tylko Amy zostaje odłączona, ale również inni ludzie z Ziemi. Jaka jest przyczyna tych morderstw? Kto za tym stoi? Czy pasażerom statku uda się dolecieć na obiecaną planetę?

Zacznijmy od tego, że nigdy nie czytałam jeszcze książki science-fiction. Jak się okazało wcale nie mam czego żałować. Po "W otchłani" sięgnęłam ze względu na same pozytywne opinie jakie do tej pory przeczytałam, ale także na magnetyczną okładkę, która od razu przyciągnęła mój wzrok. Książka jest ciekawa, aczkolwiek dzięki niej zdałam sobie sprawę, że nie jest to odpowiedni gatunek dla mnie. Hibernacja. Kosmos. Nowa planeta. Życie na statku. To zupełnie nie jest mój typ. Szczerze mówiąc opis do mnie nie przemawiał, ale pomyślałam sobie, że skoro tyle osób zachwyca się tą książką to musi ona mieć "to coś". Trochę się zawiodłam. Początek był bardzo nudny i ciągnął się w nieskończoność. Momentami odkładałam ją na półkę i zastanawiałam się kiedy wreszcie zacznie coś się dziać. Odczekałam i dopiero kiedy Amy budzi się z mroźnego snu, akcja zaczyna się powoli rozkręcać.

Narracja książki jest podzielona na dwie osoby: z punktu widzenia Amy oraz Starszego. Podobała mi się kreacja Amy, która potrafiła postawić na swoim i okazywać swoje emocje. Starszy był bardziej opanowany i starał się myśleć jak przyszły przywódca statku więc nie mógł okazywać swoich słabości. Z pozostałych bohaterów polubiłam też Harleya o artystycznej duszy. O pasażerach statku można powiedzieć, że wszyscy są praktycznie tacy sami. Spokojni, posłuszni i słuchający swojego pana, za którego mogliby oddać życie. Tak właśnie zostali "wyszkoleni", ale zmieniają się gdy przychodzi okres tzw. Godów. Wtedy wszyscy zachowują się jak niewyżyte bestie i to co autorka nam zaserwowała naprawdę zaskakuje. Nie raz przecierałam oczy ze zdumienia nad tym do czego są zdolni ludzie.

Czytając "W Otchłani" czułam się przytłoczona opisanym otoczeniem. Dookoła wszędzie stalowe ściany, zamiast nieba błękitna blacha i wielka żarówka zamiast słońca. Gdybym to ja była Amy nigdy w życiu bym się nie zgodziła na taką wyprawę. Razem z bohaterką mogłam przeżywać to co ona, bo opisy były bardzo rzeczywiste i nie wyobrażam sobie jak można żyć w takim 'świecie' po tym gdy wie się jak wygląda prawdziwe niebo, gwiazdy, trawa i słońce. Dla Amy było to nie do zniesienia, ale w końcu jakoś dała sobie radę. Za to można ją podziwiać.

Akcja niestety jest bardzo wolna, przez długi czas nic się nie dzieje, dopiero później coś się poprawia i tak jest przez całą książkę. Na momenty gdzie akcja nabiera tempa trzeba długo czekać i niestety jest ich mało przez co książka często bywała nudna i nieciekawa. Ciężko mi jest powiedzieć co tak naprawdę podobało mi się w "W Otchłani". Fabuła? W zasadzie jest ona pomysłowa i widać, że autorka miała dokładnie wszystko przemyślane gdy ją tworzyła, ale mnie ona nie zainteresowała. Mimo wszystko nie jest wcale taka zła, były nawet momenty kiedy mi się bardzo podobało.

"W Otchłani" jest przeznaczona głównie dla młodzieży, ale nie tylko, bowiem każdy wielbiciel tego gatunku z pewnością znajdzie w niej coś dla siebie. Więc jeśli lubisz gatunek sci-fi to powinieneś zapoznać się z twórczością Beth Revis. Sama ciągle się zastanawiam czy sięgnę po drugi tom, bo jakoś szczególnie końcówka mnie nie zainteresowała... ale dzięki tej powieści zrozumiałam, że na przyszłość nie mam co zabierać się za książki właśnie z tego gatunku.
Ocena 4/6

„Lepiej kochać i stracić miłość, niż nie kochać wcale.”

środa, 5 września 2012

35. Mechaniczny Anioł-Cassandra Clare

Tytuł: Mechaniczny anioł
Autor:Cassandra Clare
Tytuł oryginału: The Clockwork Angel
Stron: 467
Seria: Diabelskie Maszyny #1
Wydawnictwo: MAG


„Zawsze trzeba być ostrożnym z książkami i z tym, co w nich jest, bo słowa mają moc zmieniania ludzi.”

Cassandrę Clare i jej serię Dary Anioła chyba każdy szanujący się czytelnik już zna. Było o niej głośno zaraz po premierze, ale nadal wiele osób zachwyca się twórczością tej Pani. Dlatego gdy wyszła jej najnowsza książka, wszyscy wierni fani zaraz zabrali się za czytanie. Ja również nie jestem wyjątkiem, ale za Mechanicznego Anioła zabrałam się z niejakim opóźnieniem. Moje oczekiwania nie były zbyt wysokie, po dotychczasowych recenzjach jakie czytałam. Co zastałam? Otóż wspaniałą książkę, która pod żadnym względem nie ujmuje Darom Anioła.

Tessa Gray dorastająca w XIX wiecznym Nowym Jorku dostaje wiadomość od swojego brata, z zaproszeniem do Londynu, gdzie aktualnie chłopak się znajduje. Tessa bez zastanowienia pakuje swoje rzeczy i wyrusza w podróż do Anglii. Ale od początku gdy tylko dociera na miejsce, coś jest nie tak. W porcie nie odbiera jej brat Nathaniel, tylko dwie kobiety: Pani Black i Pani Dark zapewniając, że na polecenie jej brata mają ją odebrać. Niestety okazuje się, że kobiety to w rzeczywistości Mroczne Siostry służące niejakiemu Mistrzowi, na którego polecenie mają wyszkolić Tessę. Tym sposobem dziewczyna spędza całe tygodnie w mrocznym domu, torturowana i poddawana różnym ćwiczeniom. Pewnego dnia z opresji ratuje ją młodzieniec William Herondale, który podczas prowadzenia pewnego śledztwa przez przypadek natrafia na pannę Gray. Zabójczo przystojny, niebieskooki brunet, od razu wpada jej w oko. Nic w tym dziwnego, w końcu to jej wybawca i od teraz Tessa zamieszkuje w domu Nocnych Łowców. Tam Tessa dowiaduje się o swoim dziwnym darze oraz o swoim pochodzeniu. Dlaczego ktoś taki jak Mistrz chce ją dla siebie?

Dziewczyna poznaje w Instytucie również parabatai Willa -Jamesa, skośnookiego chłopaka, który jest całkowitym przeciwieństwem swojego przyjaciela. Jem jest miłym, sympatycznym i wesołym chłopakiem, ale ma on problemy zdrowotne przez pewne wydarzenia z przeszłości. Tessa poznaje tam również Charlottę i jej męża Henry'ego, których tak jak powyższe postacie bardzo polubiłam. Wszyscy bohaterowie są wspaniale wykreowani. Każdy kto przeczytał Dary Anioła i zaczął Diabelskie Maszyny, może stwierdzić, że Will wykreowany jest na podobieństwo Jace'a Waylanda. Nie widzę w tym nic złego, ale jednocześnie mam nadzieję, że autorka nie przesadzi i nie zrobi w kolejnych częściach kopii Jace'a bo to by mi się raczej nie spodobało. W końcu nie można stworzyć dwóch takich samych postaci bo byłoby to bezsensu. Co do głównej bohaterki Tessy, od samego początku bardzo ją polubiłam. Jest to dziewczyna mimo, że zagubiona to niesamowicie odważna i dzielna. Do tego jest mądra i uwielbia czytać książki, dzięki czemu od razu dostaje plusa ode mnie.


Styl pisania autorki nadal mnie zachwyca, każda strona napisana przez panią Clare ma swój charakter i mam wrażenie, że autorka umie pisać z wyraźną lekkością, a przynajmniej ja mam takie odczucia. Pierwsze co mi się w książce najbardziej podoba to oczywiście klimat XIX wiecznej Anglii. Może nie do końca autorka skupiła się na opisach, ale nadal jestem oczarowana tą epoką. Uwielbiam tego typu klimat, jaki panuje właśnie w tej książce. Naprawdę jestem zafascynowana Mechanicznym Aniołem.  Spodziewałam się przeciętnej lektury napisanej na siłę po wielkim sukcesie Darów Anioła,a tu zastałam magiczną książkę, która wcale nie jest gorsza od wspomnianej wyżej serii.

Bardzo podoba mi się pomysł mechanicznych stworzeń. Jest według mnie świetny. Mimo tego, że w zasadzie z podobnym motywem spotkałam się w Żelaznym Królu, to tych dwóch pozycji nie można ze sobą porównywać. Mechaniczne stworzenia w połączeniu ze stylem pani Clare i ciekawą fabułą dają wciągającą i jakże przyjemną lekturę! Co do kontynuacji tej serii tym razem mam duże wymagania, podobno jest nawet lepsza od tej, więc musi poprzeczkę postawiłam dosyć wysoko.

Żeby nie było tak słodko, to może coś na minus. Otóż chyba wszyscy już się domyślają o co mi chodzi. Otóż okładka. Kolejny raz brak mi słów. Zupełnie nie rozumiem dlaczego amerykańscy graficy potrafili wymyślić śliczną okładkę, a u nas jest ona tak brzydka. Nasuwa mi się kolejne pytanie, dlaczego okładka jest tak podobna do tej z Darów Anioła? Może dlatego, że jest to prequel ale mniejsza o to, myślę, że nie jestem pierwszą osobą, której nie podobają się te okładki, dlatego czemu nikt z tym nic nie zrobi? Ten chłopak,a raczej ta karykatura ma być Willem? To dla mnie całkowite nieporozumienie. W sprawie pierwszej wersji okładki nawet sama Cassandra Clare interweniowała, dlatego wydawnictwo musiało wprowadzić zmiany. Zobaczcie tylko na pierwowzór -> klik. Faktycznie teraz okładka jest ładniejsza, no ale nadal urodą nie grzeszy.

Podsumowując uważam, że Mechaniczny Anioł  dorównuje, a może nawet przebić Dary Anioła. To wszystko zależy od następnych części, ale jak na razie zapowiada się bardzo obiecująco. Cieszę się, że autorka postanowiła napisać taki prequel, który pokazuje nam losy przodków Clary Fray i Jace'a Waylanda. Mam tylko nadzieję, że nie zawiodę się na Mechanicznym Księciu i będzie on równie dobry albo i lepszy od tej części. Tymczasem Was gorąco zachęcam po sięgnięcie po tą właśnie książkę. Nie będziecie żałować :)

„To w porządku kochać kogoś bez wzajemności, dopóki ten ktoś jest wart miłości. Dopóki na nią zasługuje.”

Ocena: 6-/6

poniedziałek, 3 września 2012

Stos na zakończenie wakacji

Hej :) Kolejny miesiąc dobiegł końca więc postanowiłam, że dodam stos jaki uzbierałam podczas wakacji. Część z książek już przeczytałam, ale jeszcze większość czeka na półce na swoją kolej, aż się za nie zabiorę ;)

 Od góry:
1. "W otchłani" Beth Revis - kupiona za bardzo atrakcyjną cenę na allegro. Już od dawna chciałam ją przeczytać, więc skoro nadarzyła się okazja, grzechem byłoby nie skorzystać :D
2."Żelazna córka" Julie Kagawa- przeczytana, RECENZJA
3. "Niezgodna" Veronica Ruth- kupiona w internetowym targu książek, chętnym podaję link.
4."Mechaniczny anioł" Cassandra Clare- wczoraj skończyłam czytać, recenzja już napisana i za parę dni ukaże się na blogu :)
5. "Miasto szkła"Cassandra Clare- aktualnie czytam
6. "Marina" Carlos Ruiz Zafón- dostałam w ramach wakacyjnej wymiany :)
7. "Siostra" Rosamund Lupton- j.w., RECENZJA
8. "Mistrz"Andy Andrews- od wyd. Otwarte za zapisanie się do newslettera

Tak wygląda mój wakacyjny stos. Znaleźliście w nim coś dla siebie? :)
Wkrótce na blogu pojawi się recenzja "Mechanicznego anioła".
Pozdrawiam i życzę udanego powrotu do szkoły wszystkim uczniom!