niedziela, 28 czerwca 2015

Zapowiedzi książkowe

Origin, J.L.Armentrout
Premiera: 01.07.15

"Daemon zrobi wszystko, by odzyskać Katy.
Po udanej, lecz katastrofalnej w skutkach wyprawie do Mount Weather, będzie musiał zmierzyć się z brutalnym faktem. Katy już nie ma. Została porwana. Odnalezienie jej staje się jego głównym celem. Czy pozbędzie się każdego, kto stanie mu na drodze? Bez problemu. Czy zrówna z ziemią cały świat, by ją odnaleźć? Bardzo chętnie. Czy zdemaskuje kosmitów? Z przyjemnością.
Katy musi tylko przeżyć.Wśród wrogów, by się wydostać, Katy musi się przystosować. W końcu nie wszystkie słowa grupy Daedalus brzmią jak szaleństwo. Mimo to, ich cele są przerażające, a wszystko, co mówią, jest bardzo niepokojące. Kto tak naprawdę jest zły? Daedalus? Ludzie? Czy Luksjanie?
Jednak najbardziej niebezpiecznym wrogiem jest ten, kogo znali od zawsze. Gdy prawda wyjdzie na jaw, po której stronie staną Daemon i Katy? Czy w ogóle będą razem?"

Fangirl, R.Rowell
Premiera: 29.07.15

"Wren i Cath to siostry bliźniaczki „podobne” do siebie jak ogień i woda. Wren chce w życiu spróbować wszystkiego. Lubi imprezować, randkować i poznawać nowych ludzi. Cath woli siedzieć w ich wspólnym pokoju i pisać fanfiction do książki, która zawładnęła całym jej światem. Jest fanką nastoletniego czarodzieja Simona Snowa. Wróć! Jest Prawdziwą Fanką, która… ma swoich własnych fanów, bo pisze fanfiki o Simonie.
Mimo że tak różne, dziewczyny są nierozłączne. Gdy bliźniaczki rozpoczynają naukę w college’u, ich drogi się rozchodzą – Wren nie chce już mieszkać z siostrą. Cath musi opuścić swój bezpieczny świat i stawić czoła rzeczywistości. Na swojej drodze spotyka Reagan (Cath prędzej dogadałaby się z Marsjaninem niż z nią) i wiecznie uśmiechniętego Levi’ego (czy on kiedyś zrozumie, co to jest przestrzeń osobista?) oraz panią profesor od kreatywnego pisania (która wszelkie fanfiki uważa za plagiaty)."

Ruina i rewolta, L.Bardugo 
Premiera: 02.07.15

"Stolica upadła. Darkling przejął władzę nad Ravką i zasiada na swym ciernistym tronie. Los narodu spoczywa teraz w rękach pokonanej Przyzywaczki Słońca, zhańbionego tropiciela i rozgromionych niedobitków wielkiej niegdyś, magicznej armii. Zaszyta głęboko w pradawnej sieci tuneli oraz jaskiń, osłabiona Alina musi oddać się pod wątpliwą opiekę Apparata i fanatyków, którzy czczą ją jako Świętą. Planuje jednak coś innego – chce zapolować na nieuchwytnego ognistego ptaka, i żywi nadzieję, że książę-banita nie zginął.Pośpiesznie szukając wraz z Malem ostatniego wzmacniacza Morozova, Alina będzie musiała zawrzeć nowe sojusze i odłożyć na bok dawne niesnaski. Jednak w miarę jak odkrywa tajemnice Darklinga, odsłania przeszłość, która na zawsze zmieni to, jak pojmuje łączącą ich więź oraz własną moc. Tylko ognisty ptak uchroni Ravkę przed zniszczeniem – a może się okazać, że ceną za jego zdobycie będzie przyszłość, o którą Alina walczy."


Co nas nie zabije, D.Legercrantz
Premiera: 27.08.15

"Co nas nie zabije – kontynuacja trylogii Millennium Stiega Larssona napisana przez Davida Lagercrantza.

Mikael Blomkvist przechodzi kryzys i rozważa porzucenie zawodu dziennikarza śledczego. Lisbeth Salander podejmuje duże ryzyko i bierze udział w zorganizowanym ataku hakerów. Ich drogi krzyżują się, kiedy profesor Balder, ekspert w dziedzinie badań nad sztuczną inteligencją, prosi Mikaela o pomoc. Profesor posiada szokujące informacje na temat działalności amerykańskich służb specjalnych. Mikael bez wahania leci do Doliny Krzemowej zbierać materiały do sensacyjnego tekstu, który nie tylko może uratować jego karierę, ale też wpłynąć na losy całego świata."

Ognisty krzyż, D.Gabaldon
Premiera: 12.08.15

"Nie przegapcie żadnej części sagi Diany Gabaldon, fascynującej opowieści o podróżniczce w czasie Claire Randall i osiemnastowiecznym Szkocie Jamiem Fraserze.
Claire Randall nie jest zwyczajną kobietą, tak jak nie jest zwyczajne jej życie z mężem, Jamiem Frasierem. Ich miłość trwa poza wymiarami, ponieważ Claire jest podróżniczką w czasie, którą nieznane siły wyrwały z XX wieku i przeniosły dwieście lat wstecz, w świat, pełen niebezpieczeństw, ale też płomiennej namiętności."







***

Tyle pięknych nowości nas czeka w najbliższych tygodniach! Mam nadzieję, że w te wakacje uda mi się przeczytać dużo książek, które leżą na mojej półce nieprzeczytane do tej pory. Mam swoje małe książkowe zapasy, ale w kilka nowości również muszę się zaopatrzyć. 
Przede wszystkim "Origin", który wychodzi już za kilka dni. Bardzo podoba mi się wydanie tej książki. Okładkę trochę zmienili od oryginalnej, a grzbiet będzie czerwono-pomarańczowy. Już widzę, jak pięknie będzie się prezentował na półce! 
"Fangirl" już czytałam i posiadam wersję po angielsku, więc nie będę kupować, ale dodałam ją tutaj żebyście wiedzieli kiedy iść do księgarni :P
Trylogii Grisza jeszcze nie czytałam, ale tak wiele dobrego o niej słyszałam, że aż wstyd, że jej nie posiadam. Będę to musiała nadrobić. 
Następny tytuł, był dla mnie ogromnym zaskoczeniem. Nie wiem do końca co tym sądzić, że moją ukochaną trylogię Millenium, ktoś próbuje przedłużyć i nie jest to sam autor, który odszedł jedenaście lat temu. Z jednej strony cieszę się, że będę mogła znowu przenieść się do świata Mikaela i Lisbeth, ale z drugiej mam ogromne obawy. Martwię się, że to nie będzie to samo i David Lagercrantz zniszczy mi wyobrażenie o Millenium. Oby nie! W każdym razie na pewno przeczytam. 
"Ognisty krzyż" to już kolejny tom serii Obca. Nie czytałam jeszcze pierwszej części, ale mam ją na półce i w te wakacje zamierzam się z nią zapoznać.

Czy któreś tytuły Was zaciekawiły? A może czekacie na inną książkę, która się tu nie znalazła? Dajcie znać ;) 

piątek, 12 czerwca 2015

120. Maybe Someday - Colleen Hoover

Tytuł: Maybe Someday Autor: Colleen Hoover
Stron: 363 Wydawnictwo: Otwarte
Ocena: 6/6

Colleen Hoover to moja guru. Zawsze myślałam, że wybór ulubionego autora jest niemożliwy i w zasadzie do niedawna właśnie tak było. W pamięci zawsze będzie ze mną twórczość J.K. Rowling, dzięki, której tak naprawdę pokochałam czytanie, ale z biegiem czasu, przeczytałam tyle różnych tytułów, że właściwie w każdym etapie mojego życia znajduję coraz to nowych autorów, których książki zapadają mi w głęboko pamięć. Właśnie taką pisarką jest Colleen Hoover. Bo jej książki mają w sobie coś, czego żadne inne nie mają, a tych emocji, które towarzyszą czytaniu jej powieści, nie można ani w pełni opisać, ani tym bardziej podrobić. Jej książki są po prostu jedyne w swoim rodzaju.

Sydney czuje się zadowolona ze swojego życia. Wydawać by się mogło, że nie powinna na nic narzekać, ale gdy czasami próbuje zajrzeć w przyszłość i widzi siebie w tym samym miejscu w jakim znajduje się teraz, to trochę ją to przeraża. Przecież ma kochającego chłopaka, z którym mogłaby spędzić resztę życia- ale czy naprawdę tego chce? Los sprawia, że na jaw wychodzi, prawda o tym, że jej chłopak Hunter sypia z jej najlepszą przyjaciółką od lat. To duży cios dla Sydney. Tym bardziej, że dowiedziała się o tym od sąsiada, którego od dłuższego czasu słucha na balkonie, jak gra na gitarze. W jego muzyce i w sposobie jaki gra jest coś takiego, że Sydney nigdy nie ma dość słuchania Ridge'a. Odkąd dziewczyna zostaje na bruku, bez mieszkania i pieniędzy, na ratunek przychodzi właśnie muzyk.

Wszystkie te opisy brzmią tak zwyczajnie i przewidywalnie. Nie cierpię tego, ponieważ jak już wiele razy podkreślałam przy okazji pisania recenzji pozostałych książek Hoover, w historiach które ona przedstawia nie ma niczego zwyczajnego! Zdaje sobie sprawę, że potencjalny czytelnik, który nie miał jeszcze styczności z jej piórem, może nawet nie zwrócić uwagi na jej książki. Chociaż jak ostatnio zauważyłam "Maybe Someday" była tak promowana dosłownie wszędzie, że to chyba niemożliwe, żeby ją ominąć. Nie powiem,  z jednej strony to dobrze, ale z drugiej trochę mnie to irytuje, bo reklamy tej książki widziałam nie tylko w internecie, ale nawet w telewizji. To się nazywa ogromna promocja, z tym, że osoby od marketingu powinny zdawać sobie sprawę, że co za dużo to niezdrowo i taka kampania może przynieść zupełnie odwrotny skutek do zamierzonego.Trochę odbiegłam od temu, ale chciałam tylko wyrazić swoje zdanie w tej kwestii.

Wiedziałam, że "Maybe Someday" mnie zachwyci. Ja to po prostu czułam w kościach, po tym wszystkim czego się na jej temat naczytałam. Poza tym, nie była to moja pierwsza książka Hoover, więc mniej więcej wiedziałam czego się mogę spodziewać, czyli na pewno śmiechu i płaczu na przemian. Do tego można dodać jeszcze zachwycającego głównego bohatera, masę wzruszeń, całą gamę uczuć i gwarantowanego kaca książkowego. Tak też się stało i chyba nikogo to nie dziwi. Żeby tego było mało, autorka wraz z Griffinem Petersonem zaserwowała nam nastrojowe piosenki, których można słuchać podczas czytania w momencie, gdy pojawiają się one w książce. Nie no, przepadłam. Teraz ciągle do nich powracam i wyobrażam sobie jakby to Ridge je komponował. Szaleństwo, ale uwielbiam to co wymyśliła Hoover. Bo kto słyszał wcześniej o tym, żeby specjalnie na użytek książki skomponować idealnie pasujące do treści piosenki?  Pełen podziw dla duetu Hoover i Peterson, bo naprawdę im się to udało.

Właściwie wcale nie wspominam o treści tej książki, ale tak naprawdę, co tu pisać? Dla mnie to oczywiste, że wszystko w niej jest takie jak powinno być. Bohaterowie- tak prawdziwi i namacalni jak tylko się da, historia- piękna i wzruszająca, fabuła- całkowicie niesamowita, emocje- jak zwykle przy książkach Colleen, na najwyższym poziomie. Tu nie ma się do czego przyczepić, koniec kropka. Jednak jeśli chodzi o tę autorkę, mogę być mało obiektywna. Co zrobić? Uwielbiam to jak wspaniałe historie tworzy oraz bohaterów, których koniecznie chciałoby się poznać, a także to jakie potrafi wzbudzić w czytelniku emocje za pomocą słów przelanych na papier. Dla mnie to magia. Chyba wszystkich już przekonałam, że "Maybe Someday" to kolejna książka Colleen Hoover, która nie zawodzi. Polecam z całego serca.

"W angielskim alfabecie jest tylko dwadzieścia sześć liter. Można by pomyśleć, że z tyloma literami niewiele można zrobić. Można by pomyśleć, że kiedy wymiesza się je i połączy w słowa, mogą one wywołać tylko ograniczoną liczbę uczuć. A jednak tych uczuć może być nieskończenie wiele i ta piosenka jest dowodem na to. Nigdy nie zrozumiem, w jaki sposób kilka prostych słów połączonych ze sobą może kogoś zmienić, a jednak ten utwór i jego słowa całkowicie mnie odmieniają. Czuję się tak, jakby "może kiedyś" zamieniło się we "właśnie teraz"."


środa, 3 czerwca 2015

119. Ród - J.D. Horn

Tytuł: Ród Autor: J.D. Horn
Stron: 331 Seria: Wiedźmy z Savannah #1
Wydawnictwo: Feeria young Ocena: 4/6

Od zawsze lubiłam czytać o istotach nadprzyrodzonych. Na początku największy szał był oczywiście na wampiry i wilkołaki, później przyszła pora na elfy i całą resztę. Mało kiedy widziałam książki, w których występowałyby czarownice. Przyznaję, że czułam ich pewien brak, możliwe, że jakoś specjalnie nie szukałam książek pod tym kątem, ale jednak czarownice i wiedźmy w literaturze zostały gdzieś w tyle. Teraz przyszedł czas na "Ród", w którym odnalazłam sporą dawkę magii i czarownic.

Mercy od zawsze czuła się jak wyrzutek we własnej rodzinie. Jakby fortuna zupełnie się od niej odwróciła. Cała jej rodzina od pokoleń dysponuje magicznymi mocami, jednak nie Mercy. Ona urodziła się bez żadnych mocy i to jej siostrze bliźniaczce przypadają wszelkie zasługi i pochwały. Maisie zapowiada się na wielką czarownicę, podczas gdy jej siostra musi żyć w jej cieniu. Jednak Mercy wydaje się być pogodzona z własnym losem, gdy w dziwnych okolicznościach zostaje zabita jedna z najważniejszych czarownic w mieście, zostawiając za sobą wolne miejsce jako kotwiczącej. Teraz nadszedł czas wybrać jej następczynię oraz znaleźć sprawcę, który dokonał tego okropnego czynu. Na wielkie losowanie do Savannah nadciągają wszystkie rody czarownic, a wybór jakiego dokona wyrocznia będzie zaskoczeniem dla nich wszystkich. 

Będąc już kilka dni po lekturze, mogę stwierdzić, że "Ród" miał swoje lepsze i gorsze momenty. Zdecydowanie na plus uznałabym sam wiek bohaterów. Mercy ma dwadzieścia jeden lat, co sprawia, że jej zachowanie nie jest tak infantylne jak nastoletnich bohaterów. Jednakże, czasami zachowywała się nie do końca jak na swój wiek. Ogólnie rzecz biorąc autor całkiem ciekawie wykreował swoje postaci. Co ciekawe narratorką była Mercy, więc zastanawiałam się, jak mężczyźnie wyjdzie narracja z punktu widzenia dziewczyny. Na szczęście mu się to udało i wszystko wyszło naturalnie. Reszta bohaterów również zasługuje na uwagę, ponieważ każdy z nich był tak naprawdę zagadką. Nikt nie jest tym za kogo się podaje, co sprawiało, że żadnej postaci nie można było do końca ufać.

Kolejnym ważnym aspektem tej książki była jej szybka akcja. Co rusz dzieje się coś nowego i kiedy już myślimy, że sytuacja jest ustabilizowana, autor podsuwa bohaterom kolejne kłody pod nogi. Jak dla mnie to idealnie, bo nie lubię schematyczności w książkach, a "Ród" na pewno do takich lektur nie należy. Niby wszystko na plus, ale jednak nie czuję się tą książką szczególnie zachwycona. Tak jakby wszystko trochę za szybko się działo i nie każda sytuacja zostaje wyjaśniona, chociaż pewnie autor niektóre odpowiedzi zostawił na następne tomy. Na razie muszę uzbroić się w cierpliwość i poczekać na to co przyniesie za sobą sequel.

"Ród" to lekka lektura, która potrafi wciągnąć na kilka godzin. Przyjemnie mi się czytało o przygodach Mercy i historiach jakie miały miejsce w klimatycznym miasteczku Savannah. Jednak spodziewałam się po niej minimalnie więcej. Mam nadzieję, że następne tomy będą lepsze i autor nie zaprzepaści możliwości jakie się przed nim otworzyły po pierwszej części. Polecam wielbicielom gatunku i osobom, które mają dość schematycznych lektur. 

Za możliwość przeczytania "Rodu" dziękuję wydawnictwu Feeria! 

poniedziałek, 1 czerwca 2015

Zapowiedź "Co, jeśli..." Rebecca Donovan

ZAPOWIEDŹ:
Premiera: 17.06.15

Co, jeśli dostałbyś drugą szansę na to, by kogoś poznać po raz pierwszy? Cal Logan doznaje szoku, gdy widzi Nicole Bentley siedzącą naprzeciwko niego w kawiarni tysiące mil od ich rodzinnego miasta. Przecież od ponad roku – gdy oboje skończyli szkołę – nikt jej nie widział ani o niej nie słyszał. Tylko że to nie jest Nicole.
Wygląda dokładnie jak miłość Cala z dzieciństwa, ale nazywa się Nyelle Preston. Jest przeciwieństwem Nicole: impulsywna i odważna, zaraża wszystkich wokół pasją życia. Cal jest nią totalnie zafascynowany. Ale Nyelle kryje też wiele tajemnic, a im bardziej Cal zbliża się do rozwiązania jej zagadek, tym mniej chciałby wiedzieć.
Gdy tajemnice z przeszłości i teraźniejszości zderzają się, jedno staje się jasne: nic nie jest takie, jakim się wydawało…