środa, 3 stycznia 2018

173. Władca Cieni - Cassandra Clare


Tytuł: Władca Cieni
Autor: Cassandra Clare
Seria: Mroczne Intrygi #2
Stron: 848
Wydawnictwo: MAG

Osoby, które śledzą mojego bloga od dawna, wiedzą że jedną z moich ulubionych autorek jest Cassandra Clare. Zdarzały jej się lepsze i gorsze momenty w twórczości, szczególnie ostatnio, ale seria Mroczne Intrygi podobała mi się od samego początku. Teraz w końcu po długim oczekiwaniu mogłam zabrać się za drugi tom przygód Nocnych Łowców z Los Angeles.

Emma zrobiła wszystko aby Julian uwierzył, w to że nigdy nie będą dla siebie kimś więcej niż parabatai. Wiedziała, że złamie mu to serce, jednak alternatywa byłaby dla nich obojga znacznie gorsza. Miłość między parabatai jest zakazana i może przynieść śmiertelne skutki, stąd taką decyzję podjęła młoda Nocna Łowczyni. Niestety nie jest to jej jedyny problem. Nad Instytut w Los Angeles nadciągają czarne chmury, a jego mroczne tajemnice wychodzą na jaw. Ich ostatnią deską ratunku może być Czarna Księga Umarłych, którą każdy pragnie dostać w swoje ręce. Emma wraz z Cristiną i Julianem wyruszą do krainy Faerie by razem z Markiem odnaleźć magiczną księgę. Tam spotka ich wiele niespodzianek i niebezpieczeństw, z królową Jasnego Dworu na czele.

Mimo iż czytanie tego tomu zajęło mi dużo czasu przez ogrom obowiązków, to i tak mogę śmiało przyznać, że "Władca Cieni" spełnił moje oczekiwania. Po tym tomie spodziewałam się oczywiście rozwinięcia wątku zakazanej miłości między Emmą i Julianem- co w pewnym sensie dostałam, a także rozbudowanej i szybkiej akcji. Podobało mi się to, że autorka pokazała również świat Faerie, który do tej pory nigdy nie był tak szeroko przedstawiony, co na pewno zasługuje na plusa ode mnie. Oczywiście zdarzały się też momenty wolniejsze, ale jakby nie patrzeć taki odpoczynek od pędzącej akcji też był przydatny. Kolejnym dużym atutem "Władcy Cieni" była bez wątpienia jego nieprzewidywalność. Zazwyczaj z książkami Clare tak właśnie jest, ale wydaje mi się, że w tym przypadku autorka przeszła samą siebie. Jak to z zaskoczeniami bywa, raz są dobre a raz złe, co można było tutaj zaobserwować.

We "Władcy Cieni" przewija się mnóstwo bohaterów. Nadal istotną rolę odgrywają tu Emma i Julian, ale autorka przybliża czytelnikowi postać Kita - zaginionego Herondale'a. Z bólem serca przyznaję, że jego osoba w żaden sposób mnie do siebie nie przekonała, przez co czytanie rozdziałów z jego udziałem było dla mnie odrobinę męczące. Tak jak w przypadku "Pani Nocy" swoje pięć minut mieli również Clary i Jace z "Darów Anioła", a także Alec i Magnus. Nie miałam powodów, żeby na to narzekać, jednak można było zauważyć, szczególnie w przypadku Clary i Jace'a, że z upływem lat zmienili się i dojrzeli. Mam nadzieję, że w następnej części, również będziemy mieli okazje do wglądu w ich życie.

Podsumowując "Władca Cieni" to dobra kontynuacja, ale nadal będę obstawiała przy tym, że "Pani Noc" była odrobinę lepsza. Niemniej jednak uważam, że jest to pozycja obowiązkowa dla każdego fana świata Nocnych Łowców. Polecam.

Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu MAG