piątek, 27 lutego 2015

Stos [2/2015]

Cześć!
Dzisiaj nadeszła pora na pokazanie Wam książek jakie zdobyłam w przeciągu dwóch miesięcy. Od teraz stosy będą pojawiały się właśnie nie co miesiąc, ale co dwa :) Mam nadzieję, że Wam to nie przeszkadza. 

Od dołu znajdują się trzy książki, które niedawno zamówiłam na arosie. Jak widzicie znalazłam nawet książkę po angielsku! To była dopiero niespodzianka :) W każdym razie, jestem bardzo zadowolona z tych zakupów, a są to: "Mara Dyer: Przemiana", na którą szczerze mówiąc aktualnie nie mam ochoty, ale w końcu mam zamiar poznać dalsze losy Mary, więc pewnie i tak niedługo się za nią zabiorę. Później "Opal", który jakbym mogła to zaczęłabym czytać już w tej chwili, ale jako, że Sherry i Marika uprzedziły mnie, że nie mając czwartego tomu pod ręką lepiej nie zaczynać tej części, pójdę za ich radą i poczekam na polskie wydanie "Origin" :) Idąc dalej w górę mamy "All the bright places" czyli niespodzianka na arosie :D Zakup nieplanowany, ale mam nadzieję, że udany. Dam znać jak przeczytam :) "Losing Hope" to jeden z ważniejszych tytułów w tym stosie. "Hopeless" przeczytałam i pokochałam, dlatego umieram z ciekawości jak będzie wyglądała historia Sky z perspektywy Holdera. "Pułapka uczuć" została kupiona pod wpływem uwielbienia do książek Colleen Hoover :D "Kroniki Bane'a" to egzemplarz recenzencki, a samą recenzję możecie przeczytać tutaj. Kochany "Harry Potter and the Prisoner of Azkaban" uhuu kolejna część Harry'ego w nowym, wspaniałym wydaniu! "Love, Rosie" znalazłam całkiem niedawno na przecenie i tylko z tego względu ją kupiłam. Przeczytana, a recenzja powinna niedługo się pojawić. Ostatni tytuł to "Fabrykantka aniołków" czyli ostatni tom skandynawskiej serii Camili Lackberg. Uzbierałam już wszystkie tomy, chociaż przeczytałam dopiero pierwszy z nich. Taaa, no cóż. ^^

Znaleźliście coś dla siebie? A może czytaliście już któryś z powyższych tytułów? Jeśli tak, dajcie znać jak Wam się podobał i co powinnam czytać najpierw :)

Pozdrawiam serdecznie!

czwartek, 26 lutego 2015

Zapowiedź: "Kroniki Tempusu t.2 Królowa na wojnie" K.A.S. Quinn


Zapowiedź: Kroniki Tempusu:
"Królowa musi umrzeć"
"Królowa na wojnie"

PREMIERA: 20 marca 2015

W XXI wieku, w Nowym Jorku, w całkiem zwyczajny dzień Katie towarzyszą niecodzienne spotkania. Najpierw ukazuje jej się dziewczyna z długimi rudymi włosami, jakby z innej epoki, potem blady mężczyzna w czarnym cylindrze. Na koniec otrzymuje tajemniczą notatkę, która w zagadkowy sposób wysyła ją w przeszłość… Zwykła dziewczyna – niezwykła przygoda w czasie. Kate powraca do XIX-wiecznego Londynu, gdzie panuje królowa Wiktoria, a Anglia stoi na skraju wojny z Rosją. W tle tych wydarzeń szykuje się kluczowa bitwa, która może zmienić losy świata. Czy wezwanie Kate było właściwym posunięciem i przyczyni się do zwycięstwa?
Czas nie jest dobrym sprzymierzeńcem, umyka z każdą chwilą... 


Magiczna podróż w czasie w stylu E. Nesbit, „The Times” 

Zabawna, wciągająca przygoda z podróżą do przeszłości, „The Guardian”

niedziela, 22 lutego 2015

105. Przedpremierowo: Will Grayson, Will Grayson - John Green & David Levithan

Tytuł: Will Grayson, Will Grayson  Autorzy: John Green i David Levithan
Stron: 308  Wydawnictwo: Penguin
Ocena: 5/6

Można powiedzieć, że gdy już raz spróbowałam czytać książkę po angielsku, to będę chciała robić to dalej. Wygląda na to, że złapałam bakcyla i teraz na mojej półce będą pojawiać się nie tylko polskie tytuły. Tym razem  postawiłam na duet dwóch panów Johna Greena i Davida Levithana. Pana Zielonego już wszyscy znają, a drugiego ja sama nie miałam jeszcze okazji poznać wcześniej, dlatego było to moje pierwsze spotkanie z jego twórczością. Tak właściwie, jeśli chodzi o Greena, to znam go tylko z dwóch książek, więc moje zdanie na jego temat jest nadal nie do końca wyrobione. Mimo tego, na tę książkę, miałam ogromną ochotę i jak się okazało, całkiem słusznie.

Pewnego, zimowego wieczoru, dwóch Will'ów Grayson'ów spotyka się w jednym miejscu. Przypadek czy przeznaczenie? Jeden z nich, wiedzie zwyczajne życie, jako przyjaciel jednej z najbardziej wyróżniających się osób w szkole- Tiny'ego Cooper'a. Niezwykłego chłopaka, który pragnie akceptacji, ale także obiera sobie za cel, by uszczęśliwiać ludzi. W świecie Tiny'ego wszystko jest pozytywne, a przynajmniej ma na takie wyglądać, bo rzeczywistość jednak trochę od tego odbiega. Tiny, to osoba wzbudzająca sporo kontrowersji, ale raczej w pozytywny sposób. Tak przy okazji, Tiny jest gejem, który ciągle jest zakochany, a żeby było śmieszniej, prawie codziennie w kimś innym. To nadaje jego postaci odrobinę komiczności. Jego obecności nie sposób nie zauważyć, poza tym, robi on wiele aby właśnie tak było To nie za bardzo odpowiada Will'owi, który nie lubi być w centrum uwagi, ale przyjaźniąc się z Tinym, nie rzucanie się w oczy, jest wręcz niemożliwe.

Drugi Will Grayson, jest chłopakiem, który od lat boryka się z depresją. Jest zamknięty w sobie i ciężko mu się dostosować do zwykłego życia. Gdy spotyka chłopaka o tych samych inicjałach, wiele rzeczy się zmienia. Will numer dwa, poznaje Tiny'ego Cooper'a i od tego czasu coś w jego postrzeganiu świata się zmienia. Przez pewien okrutny żart, skrzywdzony Will przechodzi bardzo trudny okres, a w tych zmaganiach pomaga mu właśnie Tiny. Okazuje się, że obydwoje w pewien sposób się uzupełniają i zaczyna ich łączyć coś zdecydowanie większego niż przyjaźń.

Will numer jeden i Will numer dwa, to skrajnie różne od siebie postaci. Są oni właściwie przedstawieni na zasadzie przeciwieństwa, a narracja w książce, jest podzielona pomiędzy nimi. To właśnie dzięki temu wiemy, kiedy czytamy słowa napisane przez Johna Greena, a kiedy przez Davida Levithana. Jednym razem widzimy zdarzenia z perspektywy Greena, a drugim z Levithana. To było bardzo ciekawe. Myślałam, że wkład obu autorów będzie połączony, a tu taka niespodzianka i każdy z nich miał swój co drugi rozdział. Wyszło to idealnie! Sam pomysł na książkę, jak czytałam w rozmowie tych dwóch autorów, narodził się w głowie Levithana, który na studiach miał przyjaciela, o nazwisku bardzo podobnym do jego- David Leventhal. Byli oni bardzo często myleni ze sobą i właśnie przez to, autor wpadł na to, by napisać historię o chłopakach o tych samych imionach i nazwiskach. Był to strzał w dziesiątkę, że napisał ją razem z Johnem Greenem. Ciekawostką jest również fakt, że gdy pisali tę książkę, żaden z nich nie był jeszcze popularny.

Czytając, wcale nie miałam wrażenia żeby pisały ją dwie różne osoby. Pewnie to dlatego, że ich historie doskonale się łączą i uzupełniają. John Green stworzył jednego Will'a, a David Levithan drugiego, w znakomity sposób. Sama nie wiem, który bardziej mi się podobał, ponieważ każdy z nich był inny i wyjątkowy. Levithan przedstawił człowieka bardzo wrażliwego i pokazał jak poważną chorobą jest depresja. Często ludzie nie zdają sobie sprawy z powagi tej choroby, mówiąc, że sami przez to przechodzili, chociaż wcale nie rozumieją, że sam smutek to nie choroba. Bo depresja, to coś znacznie większego i z tym właśnie zmagał się "Grayson Levithana". Natomiast "Will Greena", wiódł zupełnie inne życie, ale ich poznanie się, wpływa na nich obu w znaczący sposób.

Książka ta, nie jest tylko historią o dwóch chłopakach. Równie ważną rolę, jeśli nawet nie najważniejszą, odgrywa tutaj Tiny Cooper. Jest on zdecydowanie najbardziej pozytywną osobą w książce, której nie wszystko przychodzi tak łatwo, jak by się mogło wydawać. Tiny to osoba, która różni się od każdego dosłownie wszystkim. To postać bardzo ważna zarówno dla jednego i drugiego Willa. Największym wyzwaniem, a zarazem celem, dla Tiny'ego jest przygotowanie musicalu, który ma opowiadać historię jego życia. Wokół tego wydarzenia, kręci się właściwie akcja książki. Wszystko w "Will Grayson, Will Grayson" jest dokładnie przemyślane i połączone w spójną całość.

Duet Green & Levithan zaskoczył mnie bardzo pozytywnie. Spodziewałam się lekkiej lektury, a tu zastałam coś znacznie więcej. Jest to książka, która niesie za sobą również ważne przesłanie, dlatego z czystym sumieniem polecam ją każdemu. Ja nie raz się przy niej śmiałam, ale również były momenty smutne i wzruszające. Ale to właśnie te cechy cenię sobie w literaturze, dlatego książka "Will Grayson, Will Grayson" od razu trafia na listę moich ulubionych. Na pewno jeszcze do nie powrócę, chociażby przy okazji polskiego wydania, które niebawem trafi u nas na półki. Niedawno dowiedziałam się, że powstała już książka/musical napisany przez Davida Levithana o Tinym Cooperze. Chętnych odsyłam do bezpłatnego fragmentu książki pod tym linkiem. Mam nadzieję, że w niedalekiej przyszłości polscy czytelnicy również będą mieli okazję ją przeczytać. Tymczasem zachęcam do zapoznania się z książką "Will Grayson, Will Grayson".

Pozdrawiam :)

wtorek, 17 lutego 2015

104. Kroniki Bane'a - C.Clare, S.R.Brennan, M.Johnson

Tytuł: Kroniki Bane'a Autorzy: Cassandra Clare, Sarah Ress Brennan i Maureen Johnson
Stron: 492 Wydawnictwo: MAG

Osoby czytające mojego bloga, doskonale wiedzą, że jestem wielką fanką twórczości Cassandry Clare. Cokolwiek Cassie napisze ja jestem pierwsza w kolejce do czytania. Tym razem przyszło na dodatek do serii znanej każdemu wielbicielowi Nocnych Łowców. „Kroniki Bane'a” to idealny zbiór opowiadań dla osób, które chciałyby bliżej poznać losy Wielkiego Czarownika z Brooklynu.

Chyba nie jestem osamotniona w swoim przekonaniu, że Magnus Bane to jedna z najbardziej osobliwych postaci w książkach Clare. Nie tylko jego nietuzinkowy wygląd i ubiór, sprawiają, że jest on tak wyjątkową postacią, ale również jego charyzma i poczucie humoru, które są jego nieodłącznymi elementami. W Darach Anioła, Czarownik był zdecydowanie postacią drugoplanową. Nie wybijał się naprzód, ale nie umniejszało to jego roli. Wielu czytelników bardzo go polubiło, w tym również ja, dlatego gdy dowiedziałam się o jego Kronikach, wiedziałam, że muszę je mieć. Magnus to postać naprawdę złożona. W serii o Nocnych Łowcach mogliśmy poznać zaledwie kawałek z jego bardzo długiego życia. Natomiast w tej książce, Cassandra razem z dwoma autorkami, które pomogły jej przy tych opowiadaniach, zawarła wiele ciekawych przygód z życia Czarownika.

Poznajemy m.in. sławne dokonania Bane'a z wycieczki do Peru, gdzie udał się wraz ze swoim zielonym przyjacielem Ragnorem Fellem. Następnie jesteśmy świadkami ratowania królowej Marii Antoniny, która bez Magnusa na pewno by sobie nie poradziła, a po drodze trafiamy jeszcze do Paryża i Londynu. Tego jednego przystanku najbardziej nie mogłam się doczekać. XIX wieczny Londyn czyli coś na co bardzo liczyłam z jednego bardzo ważnego powodu- Willa Herondale'a. Nic dodać, nic ująć- moje ukochane postaci z Diabelskich Maszyn powróciły! Szkoda, że na tak krótki moment, ale zawsze to wspaniale było razem z Magnusem udać się do Tessy i Willa. Wszystkim, którzy tej dwójce kibicowali, mogę zdradzić, że spotykamy ich ponownie i to kilkanaście lat po wydarzeniach z Diabelskich Maszyn. Jak dla mnie to było najważniejsze opowiadanie z całych Kronik. Ale nie myślcie, że tylko te dwie postacie przewinęły się z poprzednich serii Clare. W jednej historii opowiedzianej przez Magnusa, jesteśmy świadkami ratowania wampira Raphaela Santiago. Dla mnie to również było bardzo ciekawe, gdyż Raphaela znałam tylko z jednej strony, a ta historia rzuciła trochę światła na jego życiorys. Dowiadujemy się jak to się stało, że został przemieniony w wampira oraz jak wiele zawdzięcza naszemu osobliwemu Czarownikowi.

„Kroniki Bane'a” bez wątpienia są świetnym uzupełnieniem pozostałych książek o Nocnych Łowcach. Dzięki tym kronikom na nowo mogłam powrócić do ukochanych bohaterów, a także dowiedzieć się czegoś więcej o postaciach, o których była zaledwie wzmianka w Darach Anioła. Tym chętniej sięgnęłam po opowiadania dotyczące Magnusa, gdyż już od samego początku zdobył on moją sympatię. Teraz tylko utwierdziłam się w przekonaniu, że jest to barwna i ciekawa postać, która zdecydowanie zasługuje na uwagę. Jak na czarownika przystało, w jego życiu nie ma nudy, a co za tym idzie "Kroniki Bane'a" zapewniają świetną rozrywkę na wiele godzin. Zdecydowanie polecam wszystkim wielbicielom Nocnych Łowców i nie tylko!

Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu MAG