Tytuł: Więzień nieba
Autor: Carlos Ruiz Zafón
Stron: 411
Tytuł oryginału: El prisionero del cielo
Wydawnictwo: Muza SA
Byłam w szoku, gdy dowiedziałam się, że wyjdzie druga część mojego ulubionego "Cienia wiatru", którego zakończenie wcale nie wskazywało na kontynuację, a tu jak grom z jasnego nieba pojawiła się ta oto książka. Czy zachwyciła mnie tak jak jej poprzedniczka? Na pewno nie w takim stopniu, ale przyznam, że tak!
Jest 1957 rok, Daniel Sempere wraz z małżonką Beatriz i synkiem Julianem wiodą spokojne życie na przedmieściach Barcelony. Najlepszy przyjaciel Daniela -Fermin szykuje się do porzucenia stanu kawalerskiego, a jego wybranką jest Bernarda. Tu pojawia się problem bowiem Fermin Romero de Torres został uznany za zmarłego wiele lat temu, co wiąże się z tym, że tak naprawdę obecny Fermin nie posiada tożsamości, co jest przeszkodą m.in. w zawarciu małżeństwa. Pewnego dnia do księgarni Sempere i Synowie przychodzi zmarnowany przez życie, tajemniczy starzec, który próbuje odkopać przeszłość Fermina. Daniel widzi, że z jego przyjacielem dzieje się coś dziwnego, ukrywa przed nim wiele zdarzeń, ale w końcu przychodzi dzień,w którym Fermin postanawia mu opowiedzieć historię swojego życia.
„Wariatem jest ten, kto ma się za
całkowicie normalnego, a za nienormalnych uważa całą resztę.”
Odkąd przeczytałam "Cień wiatru" stałam się wielką fanką twórczości Zafona. Uwielbiam jego styl pisania, pomysłowość i wszystko co wychodzi spod jego pióra pochłaniam w zastraszającym tempie. Z wielką przyjemnością znowu mogłam przeczytać kolejną książkę tego wybitnego autora: "Więźnia nieba". Jedną, dużą wadą książki jest jej długość. 400 stron pisanych bardzo dużymi literami, czyta się szybko, a później pozostaje tylko niedosyt. Jestem troszkę zawiedziona jej długością, ale mam nadzieję, że w następnych częściach autor napisze coś bardziej obszernego, bo aż żal kończyć jego powieści.
„Wszystko w tym życiu można przebaczyć. Poza prawdą...”
Język w książce jest łatwy i zrozumiały, do tego bardzo przyjemny styl pisania Zafona widać w każdym zdaniu. Ta pozycja bardzo mi się podobała, cieszę się z tego, że autor skupił się tym razem na jednej z moich ulubionych postaci, a mianowicie na Ferminie, który jest bardzo specyficznym osobnikiem. Jego historia przedstawiona jest w bardzo ciekawy sposób, a wydarzenia w zamku Montjuic są często brutalne i przerażające, ale to właśnie dzięki nim możemy wczuć się w klimat jaki panował w więziennych celach Barcelony.
Oprócz Fermina, w zamku możemy znowu spotkać się z Davidem Martinem z "Gry anioła", wiedziałam, że mogę się tego spodziewać, i jednocześnie miałam nadzieję, że trochę spraw się wyjaśni, ale nic z tego. Może wszystkie rozwiązania Zafón zostawił sobie na sam koniec serii o Cmentarzu Zapomnianych Książek? Kto wie...
„Jedyny przyzwoity obyczaj, którego należy bronić stanowczo, to obyczaj czytania, podczas gdy reszta jest kwestią sumienia każdego z osobna.”
Tą książkę polecę na pewno tym, którzy przeczytali "Cień wiatru", ale także "Grę anioła" bo bardzo dużo wątków jej powiązanych i zalecałabym czytać je właśnie w takiej kolejności. W "Więźniu nieba" Zafón nadal utrzymuje wysoki poziom, dlatego jak zwykle z chęcią przeczytałam jego kolejne dzieło. Serdecznie polecam, nie będziecie zawiedzeni!
Ocena: 6-/6
minusa daję za jej długość ;)