piątek, 17 stycznia 2014

64. Wołanie kukułki - Robert Galbraith


Tytuł: Wołanie kukułki
Autor: Robert Galbraith
Stron: 451
Wydawnictwo: Dolnośląskie
Ocena: 5/6  8/10

Na tropie mordercy


Kryminały do niedawna nie należały do mojego ulubionego gatunku książek. W życiu czytałam chyba tylko ze dwa i to jakoś szczególnie mnie nie zachęciło do dalszego poznawania tego gatunku. Ale niedawno było głośno o nowej premierze. Mianowicie o "Wołaniu kukułki" niejakiego Roberta Galbraitha, a jak się później okazało samej J.K. Rowling, która chciała wydać swoją kolejną książkę pod takim właśnie pseudonimem. To natomiast bardzo mnie zaciekawiło, dlatego czym prędzej chciałam zapoznać się z tym tytułem jako, że wielbicielką Rowling jestem od lat za sprawą oczywiście Harry'ego Pottera.

Biuro prywatnego detektywa Cormorana Strike'a od dłuższego czasu świeciło pustkami. Do czasu wielkiego wydarzenia gdy ciało supermodelki Luli Landry zostało znalezione pod balkonem jej apartamentu. Gdy brat modelki przychodzi do jego biura prosić go o pomoc w  rozwiązaniu zagadki jej tajemniczej śmierci, Cormoran widzi w tej sprawie czysty zysk i nadzieję, że być może dzięki tej sprawie uda mu się wyjść na prostą. Wszystko wskazuje na to, że było to samobójstwo, ale jej brat twierdzi inaczej. Strike postanawia podjąć się zadania i odnaleźć domniemanego mordercę.

Strike jest dość specyficzną postacią. Po wielu latach służby w Afganistanie, można powiedzieć, że jest mężczyzną po przejściach. Poznajemy go w nie najlepszym dla niego okresie. W jego życiu wszystko się sypie, za sprawą wielu czynników. Po opisie na książce spodziewałam się, że Cormoran będzie osobą raczej zabawną, a tu spotkało mnie zaskoczenie, chociaż nie takie złe. Jak się później okaże Strike jest znakomitym detektywem. Sposób w jaki prowadził sprawę na początku niezbyt przekonany, później z coraz to większym zaangażowaniem pokazując, że naprawdę zna się na rzeczy. Tak więc można stwierdzić, że jest on postacią, którą może niekoniecznie się uwielbia, ale czuje się do niej pewien respekt. Za to jego asystentkę Robin polubiłam od razu. Jest to zabawna, otwarta, śmiała i poukładana dziewczyna. Dochodzenie bardzo ją interesowało i jako asystentka Strika świetnie sobie radziła. Bohaterów oczywiście przez książkę przewija się cały ogrom dlatego nie mogę wspomnieć o każdym, ale nawet sama Lula Landry, która skończyła tak tragicznie, wydawała się być niezwykłą osobą.

Jak we wstępie wspominałam, nie czytałam kryminałów bo po prostu za nimi nie przepadałam. Aż do teraz. "Wołanie kukułki" to książka, która mimo, że nie wciągnęła mnie od razu to z każdym kolejnym rozdziałem coraz bardziej byłam ciekawa co się wydarzy następnie. Gdy tylko odkładałam ją na bok, chciałam jak najszybciej do niej wrócić i poznać dalszy rozwój śledztwa. Oczywiście miałam swoje typy, kto mógł zabić Lulę, ale jak to chyba w dobrych kryminałach bywa, moje przypuszczenia się nie sprawdziły i spotkało mnie prawdziwe zaskoczenie. Jako, że ten gatunek tak bardzo mi się spodobał zaczęłam nawet oglądać seriale kryminalne! Czuję, że teraz fantastyka może się poczuć trochę zaniedbana przeze mnie właśnie na rzecz kolejnego kryminału ;)

Trzeba przyznać, że nie znałam pani Rowling od tej strony. Okazało się, że tak jak świetnie pisze fantastykę dla dzieci i młodzieży, tak również potrafi rewelacyjnie wypaść jako autorka kryminału. Każdy rozdział, każdy detal był bardzo dokładnie przemyślany i zaplanowany. Z pewnością pisanie tego gatunku książki wymaga niezwykłej skrupulatności i zaangażowania, aby nie wystąpiły żadne nieścisłości, więc jestem pod wrażeniem. Cieszę się, że "Wołanie kukułki" mnie nie zawiodło. Właściwie to nawet nie spodziewałam się, że będzie aż tak dobre. Tym bardziej cieszę się, że to dopiero pierwszy tom serii z Cormoranem Strikiem w roli detektywa. Teraz nie mogę się wręcz doczekać aż będę mogła znowu zająć się kolejnym śledztwem. Zdecydowanie polecam!





sobota, 11 stycznia 2014

Zapowiedź od wydawnictwa Dreams: Przypływ

"Trylogii Sary Midnight ciąg dalszy...
Sara Midnight nie jest zwyczajną nastolatką. To łowczyni demonów, która znalazła się w samym środku krwawej wojny. Osierocona w wieku szesnastu lat zmuszona jest nauczyć się śmiercionośnej profesji swojego rodu. Harry Midnight, który zaoferował pomoc jako daleki kuzyn nie jest tym, za kogo się podaje. To Sean Hannay. Chłopak z czasem staje się jej najlepszym przyjacielem i w mgnieniu oka życie Sary zmienia się nie do poznania.
Walka trwa. Sean i Sara wygrali pierwszą bitwę, lecz wojna szaleje i demony stają się coraz silniejsze. Dziewczyna pragnie się dowiedzieć, kto jest jej wrogiem, nim świat pogrąży się w chaosie. Misja doprowadza ją do posiadłości od pokoleń należącej do rodziny. Midnight Hall na wyspie Islay skrywa mroczne sekrety przodków oraz władcy demonów, który poprzysiągł zniszczyć Sarę. Kiedy wokół niej zaczyna wirować nowy świat, dziewczyna musi uporać się z niełatwą przeszłością Midnightów i ich dziedzictwem, aby przebić się przez falę demonów i dotrzeć do ich władcy. "

Tytuł: Przypływ
Autor: Daniela Sacerdoti
Stron: 392
PREMIERA: 31.01.2014 r.
***
Przyznam, że nie czytałam jeszcze pierwszej części tej trylogii, ale mam na nią coraz
większą ochotę.:) A ktoś z Was już czytał? Co o niej sądzicie?