Tytuł: Gwiazd naszych wina
Autor: John Green
Tytuł oryginału: The Fault In Our Stars
Stron: 310
Wydawnictwo: Bukowy Las
Ocena: 5/6 8/10
Uchronić od zapomnienia
John Green. Teraz nazwisko tego pisarza, zapewne nie wydaje Wam się już obce. Kiedyś, gdy czytałam recenzje na temat książki "Gwiazd naszych wina" nieznanego mi pana Greena wydawało mi się to zwykłą i banalną powieścią, dlatego nawet nie miałam zamiaru po nią sięgać. Ale pozytywnych recenzji ciągle przybywało, a ja miałam wrażenie, że tylko ja jej jeszcze nie przeczytałam. Mimo, że tematyka i fabuła jest kompletnie nie z mojej bajki, zdecydowałam, że muszę ją przeczytać.
Hazel Grace ma szesnaście lat. Wspaniały wiek, przed tobą całe życie, świetlana przyszłość. Ale nie w przypadku Hazel. Dziewczyna cierpi na raka tarczycy z przerzutami do płuc. Jej nieodłącznym przyjacielem jest aparat tlenowy Philip, bez którego nie może nigdzie się ruszyć. Jej życie towarzyskie od dawna jest znikome, od trzech lat nie chodzi do szkoły, a największą atrakcją jest dla niej oglądanie maratonu America's Next Top Model, a wieczorem wyjście na spotkanie grupy wsparcia w Dosłownym Sercu Jezusa. Pewnego wieczora na grupę wsparcia przychodzi Augustus Waters, który towarzyszy swojemu przyjacielowi Izaacowi. Gus cierpi na kostniakomięsaka, czyli raka tkanki kostnej, przez którego musiał mieć amputowaną nogę. Między chłopakiem, a Hazel zaczyna rodzić się niezwykłe uczucie.
Jak wspomniałam we wstępie tematyka jest zupełnie "nie moja", ale mimo wszystko sięgnęłam po tą książkę z czystej ciekawości. Skoro wszyscy tak się nią zachwycają, to sama musiałam się przekonać, o jej genialności na własnej skórze. Jak to u mnie zwykle bywa, miałam wygórowane wymagania, ale w końcu miałam powody dla, których tak wysoko postawiłam poprzeczkę. Wyszło, w końcu tak, że książka mi się podobała, ale zachwytu nie ma. Nie mogę się za bardzo wypowiedzieć co do jej oryginalności, ponieważ nie czytam książek z tego gatunku, więc ciężko mi jest też ocenić czy wybija się ona na ich tle, ale na pewno muszę przyznać, że zasługuje na uwagę.
„Moje idee to gwiazdy, których nie potrafię ułożyć w konstelacje.”
John Green przedstawił życie normalnej nastolatki chorej na raka. Hazel jest postacią, z którą każdy może się utożsamić i to właśnie podobało mi się najbardziej. Dlatego za największego plusa uważam właśnie kreacje bohaterów. Poznajemy dziewczynę, której życiem kieruje choroba, ale Hazel jest pogodzona ze swoim losem, jest silna i nie użala się nad sobą. Wie, że jest śmiertelnie chora i nic na to nie może poradzić, ale w chwili gdy poznaje Augustusa postanawia żyć jak najlepiej. Chłopak jest najkrócej pisząc: wspaniały. Próbują razem tworzyć przepiękny związek, w którym walczą o każdy dzień razem. Zadziwiające było podejście Gus'a do życia jak i śmierci. Często podchodził do tego z dystansem i humorem, dlatego dzięki niemu życie Hazel nabrało kolorów.
Książka jest przepełniona wieloma emocjami. Nie jest to płaczliwa i banalna powieść. Mimo trudnej tematyki, pan Green w swojej książce zawarł wiele humoru i radości. Dlatego nie ma tam ciągłej atmosfery smutku i przygnębienia. Ale mam wrażenie, że "Gwiazd naszych wina", jest nie do końca opowiedziana. Brakowało mi więcej relacji Hazel-Gus, przecież tworzyli oni taką wspaniałą parę, a ciągle tak mało się o nich dowiedziałam. Książka po prostu za szybko się skończyła..
"Gwiazd naszych wina" jest książką, która na pewno zawiera bardzo ważny morał. Żyj najlepiej jak potrafisz i doceniaj życie. Często nie doceniamy tego co mamy i narzekamy na nasze życie, nie zauważając, że tak naprawdę jesteśmy szczęściarzami. Ta książka przyda się właśnie takim osobom, które ciągle pragną czegoś więcej zamiast cieszyć się z tego co mają. Na pewno skłania ona do głębszych przemyśleń, dlatego polecam ją każdemu, bo naprawdę warto.
„Świat –zauważył – nie jest instytucją zajmującą się spełnianiem życzeń.”
Bardzo bym chciała przeczytać tę książkę...
OdpowiedzUsuńin-corner-with-book.blogspot.com
Mimo, że jest wiele pozytywnych opinii, to mnie wcale nie ciągnie do tej książki. Może, gdy spodoba Ci się druga część, to sobie pożyczę Gwiazd naszych wina, ale jak na razie sobie daruję.
OdpowiedzUsuńNie ma drugiej części.
UsuńO kurde, myślałam, że Papierowe miasta to druga część :D A opisu nawet nie czytałam, ale wiesz, to trzeba być mną ! :) To chyba pożyczę od Ciebie :D
UsuńZ tego co się orientuje John Green ma same takie pojedyncze książki :D A tą Ci pożyczę, bo warto ją przeczytać :)
UsuńCieszę się, że mam tę książkę na półce. Już nie mogę doczekać się chwili, gdy sięgnę po nią. :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam tę książkę pod każdym względem i wszystko w niej było dla mnie idealne. Może poza tym, że jak napisałaś 'za szybko się skończyła':)
OdpowiedzUsuńCześć, zostałaś nominowana do Liebster Blog Award. Po więcej informacji zapraszam do mnie :)
OdpowiedzUsuńCzytałam, fajna książka.
OdpowiedzUsuńWszędzie czytam pozytywne opinie na temat tej książki, muszę ją w końcu kupić. :)
OdpowiedzUsuńCzytałem już tyle pozytywnych recenzji na temat książek Johna Greena, że w końcu muszę się przełamać i przeczytać choć jedną jego powieść :)
OdpowiedzUsuńJestem jej naprawdę niezmiernie ciekawa. Właśnie te pozytywne recenzje, o których wpominałaś, tak mnie nastroiły, niedawno kupiłam i czekam na wolny dzień, by przeczytałam ja jednego dnia. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Muszę ją w końcu dorwać w swoje ręce :D
OdpowiedzUsuńMysle, ze kazdy bloger zna juz ta pozycje, z recenzji lub z własnego doświadczenia. Nie miałam jeszcze okazji przeczytac, ale kazda recenzja mnie do tego coraz bardziej przekonuje :)
OdpowiedzUsuńObiecałam, że przeczytam książkę koleżanki i kiedy to zrobię to dostanę "Gwiazd naszych wina" jako następną. Już nie mogę się doczekać!
OdpowiedzUsuńwritten-by-bird
Z chęcią przeczytam ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Ksiązka wspaniała , ale film bardziej wzruszający *.*
OdpowiedzUsuń