Tytuł: Zapach spalonych kwiatów
Autor: Melissa de la Cruz
Tytuł oryginału: The Witches of East End
Stron: 298
Wydawnictwo: Znak
Melissa de la Cruz to znana amerykańska pisarka, która zasłynęła na rynku wydawniczym m.in. serią Błękitnokrwiści, którą pokochało wielu czytelników. Teraz nadeszła pora na "Zapach spalonych kwiatów" czym tym razem nas zaskoczy?
Niewidniejące na mapie małe miasteczko North Hampton zamieszkują trzy na pozór zwykłe kobiety, które w rzeczywistości są czarownicami: Joanna i jej dwie córki -Freya i Ingrid. Przed wieloma laty Rada zabroniła im używać magii, dlatego bohaterki postanowiły przenieść się do małego i spokojnego miasteczka, gdzie będą mogły prowadzić normalne życie wśród śmiertelników. Akcja książki zaczyna się w dniu zaręczyn Freyi, gdzie dziewczyna nie może oprzeć się urokowi brata swojego narzeczonego - Killiana. Dziewczyna nie potrafi się opanować i wpada w jego ramiona, niezupełnie wiedząc co ją tak do niego przyciąga. To dopiero początek zawirowań w życiu tych trzech czarownic, Joanna od dawna wyczuwała zbliżające się zagrożenie, Ingrid najspokojniejszą z rodu Beauchamp zaczynają dręczyć koszmary, które wyraźnie wskazują, że stanie się coś niedobrego. Natura tych trzech kobiet sama prosi się o ujawnienie, Freya zaczyna sporządzać magiczne eliksiry, Ingrid leczy i pomaga chorym, a Joanna przywraca życia, chociaż wszystkie trzy wiedzą, że nie powinny tego robić. W North Hampton zaczynają dziać się dziwne rzeczy, ginie kilka osób, a na plaży leżą martwe ptaki. Czarownice już wiedzą, że nie może to być przypadek...
"Zapach spalonych kwiatów" nie jest moim pierwszym spotkaniem z twórczością tej autorki. Pierwszy raz zetknęłam się z książką "Błękitnokrwiści" o której pewnie większość z Was słyszała. Niestety nie wspominam go najlepiej, nie przeczytałam nawet połowy tej książki bo chyba umarłabym z nudów. Może trochę przesadzam, ale tamta seria ani trochę nie przypadła mi do gustu, ale postanowiłam dać jeszcze jedną szansę tej autorce i sięgnęłam po jej najnowszą książkę o czarownicach z East Endu. Czy bardziej mi się podobała? Na pewno!
Język w książce nie jest trudny do przyswojenia, ale jak dla mnie niektóre opisy są zdecydowanie za długie i ciężko przez nie przejść. Fabuła jest skonstruowana bardzo ciekawie i ogólnie pani Melissa miała dobry pomysł na książkę, którego według mnie nie wykorzystała. Albo może to mi nie odpowiada styl pisania tej autorki, ale nie potrafiłam wciągnąć się w historię czarownic Beauchamp. Porównując tą książkę z "Błękitnokrwistymi" ta pozycja u mnie wypadła o wiele lepiej, tą przynajmniej przeczytałam do końca.
Plus dla autorki zdecydowanie należy się za wykreowanie tak specyficznych postaci. Każda z bohaterek jest inna i nie można ich do siebie porównywać. Freya to energiczna barmanka, Ingrid to ułożona bibliotekarka, a Joanna to odważna i silna kobieta. Przyznam, że bardzo lubię książki z motywem czarownic w tle, dlatego do "Zapachu spalonych kwiatów" podchodziłam z wielką chęcią, a do tego ta cudowna okładka, która kusi z daleka. Szkoda, że z każdym rozdziałem mój zapał stawał się coraz mniejszy. Po tej lekturze nadal nie jestem przekonana do twórczości Melissy de la Cruz, aczkolwiek nie było aż tak źle, momentami książka była naprawdę zaskakująca i do tego to zakończenie! Z jednej strony jestem ciekawa jak dalej potoczą się losy czarownic z North Hampton, ale z drugiej sama nie wiem...Może jeśli opis będzie zachęcający to przeczytam i drugą część.
Książkę mogę polecić na pewno tym, którym spodobali się "Błękitnokrwiści" pewnie nie będziecie zawiedzeni, ale również tym którzy nie mają niczego lepszego pod ręką. Może z mojej recenzji wynikać, że "Zapach spalonych kwiatów" mi się nie podobał, ale nie było wcale tak źle, m.in. dzięki ciągłej akcji i oczywiście motywowi czarownic.
Ocena: 3/6
Na pewno nie sięgnę :) Ta autorka zraziła mnie swoją twórczością.
OdpowiedzUsuńRaczej po nią nie sięgnę, ale kto wie, może ta książka mnie do siebie przekona :)
OdpowiedzUsuńNie wiem dlaczego, ale "Zapach spalonych kwiatów" kojarzy mi się z "Biała jak mleko, czerwona jak krew"... Może to podobieństwo w stylu okładek?
OdpowiedzUsuńRaczej te książki różnią się , obie są w innym stylu i obie mi się podobaja ale karzdy ma inny gust
UsuńMam ochotę przeczytać tę książkę.
OdpowiedzUsuńKurcze, zadziwiła mnie Twoja niska ocena, pewnie dlatego, że do tej pory czytałam same pochlebne opinie. Sama mam ogromną ochotę na przeczytanie tej książki, głównie ze względu na jej śliczną okładkę.
OdpowiedzUsuńCzeka grzecznie na swoją kolej ;D
OdpowiedzUsuńKsiążka świetna
OdpowiedzUsuń