Tytuł: Wyspa potępionych Autor: Melissa de la Cruz
Stron: 317 Wydawnictwo: Egmont Premiera: 26 sierpnia
Większość dzieci, jeśli nawet nie wszystkie, od małego zostają zapoznane przez rodziców z baśniami i bajkami. Wspominając swoje dzieciństwo, historie o księżniczkach czekających na księcia na białym koniu wyraźnie rysują się w mojej pamięci. Przede wszystkim pamiętam piękne bajki Disneya, o Kopciuszku, Królewnie Śnieżce czy też o Małej Syrence. Były to historie z morałem, które robiły na mnie wielkie wrażenie jak byłam mała. Później zaczęły powstawać kolejne filmy Disneya, ale dla mnie najważniejsze zawsze były te z mojego dzieciństwa. W dzisiejszych czasach wraca się do nich, pod różnymi formami. Powstają przecież seriale na ich podstawie takie jak "Once upon a time", a tym razem także i książka "Wyspa potępionych" i film na jej podstawie "Następcy", który polscy widzowie będą mogli zobaczyć we wrześniu. Dzisiaj chciałam Wam przedstawić książkę, której zdjęcie widnieje u góry.
"Wyspa potępionych", została napisana na podstawie tych wszystkich bajek o których nadmieniłam we wstępie. Autorka wspominając swoje dzieciństwo, zapragnęła przedstawić swoich ulubionych bohaterów w trochę innej odsłonie. Tytułowa wyspa potępionych, to miejsce gdzie uwięzieni są wszyscy złoczyńcy i złe moce. Wyspa otoczona jest kloszem, którego nikt nie jest w stanie przebić, aby całe to zło nigdy nie wyszło poza jej granice. Istnieje również Auradon, którego mieszkańcy wiodą szczęśliwe i beztroskie życie. Mieszkają tam wszystkie magiczne istoty o jakich słyszeliśmy z bajek, a królestwem rządzi Król Bestia u boku swojej pięknej żony Belli. Znajdziecie tam wszystkie księżniczki, krasnoludki i dobre wróżki, jednak nie uraczycie tam magii. Jest ona bowiem zakazana, by nikt nie czuł się ważniejszy od drugiego, oraz aby już na zawsze panowała równość wśród mieszkańców.
Na wyspie potępionych, gdzie znajdują się wszystkie złe dusze panuje królowa Diabolina, która nie może pogodzić się z brakiem magii i izolacją. Dzięki eksperymentom Carlosa, jednego z wybitnych uczniów, naruszona zostaje powłoka klosza. Zaledwie poprzez małą szczelinę, odrobina magii dostaje się do środka wyspy pobudzając mroczne berło Diaboliny. Mal, jej córka od urodzenia próbuje sprawić by matka była z niej dumna, robiąc coraz to straszniejsze i niegodziwsze rzeczy. Gdy pojawia się okazja, Mal zbiera grupę i postanawia odnaleźć berło matki, by przestać być dla niej rozczarowaniem. Ta wyprawa będzie niosła za sobą wiele niebezpieczeństw i wymagała niemałej odwagi. Czy drużynie Mal się powiedzie i odzyska berło, powodując przy tym obudzenie się złych mocy?
Muszę przyznać, że po tej książce spodziewałam się czegoś innego. Przede wszystkim, nie wiedziałam, że w takim stopniu będzie ona przeznaczona dla dzieci. Myślałam, że będzie to typowa lektura młodzieżowa, w baśniowym klimacie. W jakimś stopniu tak jest, jednak uważam, że na moje dwadzieścia lat, nie była to odpowiednia lektura. Nie podziałał na mnie jej urok, a sama fabuła nie była do końca przekonująca. Bohaterowie natomiast, zostali bardzo dobrze wykreowani, na osoby przesiąknięte złem, jak na złoczyńców przystało. Wyspa również mi się podobała oraz obyczaje na niej panujące. Im bardziej ktoś był zły, tym lepiej. Wszystko było komiczne, lekko przesadzone, ale często mnie to bawiło i chyba właśnie taki był zamiar autorki. Co do technicznej strony, absolutnie nie mogę się do niczego przyczepić. Podobał mi się język, jakim posługiwała się autorka, ponieważ był lekki i idealny dla młodszych czytelników, którzy bez problemu będą w stanie odnaleźć się w świecie przedstawionym.
"Wyspa potępionych" to dobra lektura z baśniowym klimatem, przy której można miło powspominać czasy dzieciństwa. Jednakże trzeba nastawić się, że jest to zdecydowanie książka dla najmłodszych czytelników i to właśnie im powinna spodobać się najbardziej. Ja osobiście średnio bawiłam się podczas lektury, ale zrzucam to na fakt, że z takich historii już dawno wyrosłam. Niemniej jednak, polecam ją ze względu na ciekawy baśniowy klimat i możliwość powrócenia do ulubionych bohaterów z dzieciństwa.
Za możliwość poznania "Następców" serdecznie dziękuję wydawnictwu Egmont!
Nie jestem ciekawa tej książki, pewnie ze względu na to, że nie podoba mi się jej opis, nie kręcą mnie podobne lektury :)
OdpowiedzUsuńLeonZabookowiec.blogspot.com
jak nie mówisz dobrze o tej książce to się odpierdol
UsuńKsiążka właśnie do mnie idzie od wydawnictwa, a teraz czytam twoją recenzję i już nie jestem taka pewna, czy ta książka mi sie spodoba.
OdpowiedzUsuńNie zniechęcaj się, może Ci się akurat spodoba bardziej :)
UsuńChociaż podobał mi się pomysł na "Once upon a time" i nawet obejrzałam jeden sezon to tutaj niestety uważam, że sama fabuła... taka wymuszona. Ja raczej spasuję ;)
OdpowiedzUsuńhttp://przy-goracej-herbacie.blogspot.com/
Mignął mi zwiastun filmu na jakimś kanale z bajkami, ale nie wiedziałam o co chodzi. Teraz wiem, ale chyba wcale mi się to nie podoba. Szkoda, bo taka bajkowa atmosfera to mój klimat ^^
OdpowiedzUsuńBajkowe, lekkie klimaty. Może kiedyś sięgnę po tę książkę, bo serial "Once upon a time" przypadł mi do gustu :)
OdpowiedzUsuńCzytam właśnie i średnio mi się podoba. :(
OdpowiedzUsuńJa bardziej czekam na filmową wersje :) Szoda że książka jest tak dziecinna.
OdpowiedzUsuńUwielbiam baśnie - a także ich współczesne adaptacje. Wyszukuję takie lektury, seriale czy filmy i na moje 26 lat "Wyspa Potępionych" była udaną lekturą - miło ją wspominam, ale może to dlatego, że po części wiedziałam, czego mogę się spodziewać - już naczytałam się powieści w tym klimacie (była taka seria Prawdziwe Historie).
OdpowiedzUsuńCiekawi mnie kontynuacja losów Następców w filmowej wersji.
Myślę, że właśnie trzeba lubić te klimaty, żeby być w pełni zadowolonym z lektury tego typu. :)
UsuńMam tę książkę już na półce, ale jeszcze jej nie czytałam i po twojej recenzji odrobinę się przestraszyłam.
OdpowiedzUsuńMiałam ochotę na tę książkę, ale czytając twoją recenzje mój zapał trochę opadł.
OdpowiedzUsuńhalcyon-days-blog.blogspot.com
Okładka jest świetna, opis także zachęcający, ale chyba sobie odpuszczę skoro piszesz, że to raczej powieść dla dzieci. Może kiedyś zafunduje ją mojemu kuzynowi, jeszcze jest za mały na książki, ale za jakiś czas może zafascynuje się książkami tak jak jego kuzynka :)
OdpowiedzUsuńhttp://w-swiecie-fikcji.blogspot.com
Ja też liczyłam na młodzieżową książkę. I strasznie jest mi przykro, bo twoja opinia jest kolejną z kolei, którą czytam, a która raczej ocenia tę powieść na taką... przeciętną i raczej skierowaną dla młodszych. Ja w ogóle mam jakiś problem z książkami dla dzieci. Nie lubię Baśnioboru, mimo że jest magiczny i kolorowy, nudziło mnie "Time Riders" mimo że nie powinno, bo podróże w czasie i w ogóle. Nie podoba mi się taki specyficzny klimat, który nie wiem - może działa na dzieci - a mnie strasznie drażni. :/
OdpowiedzUsuńTakże na razie "Wyspy" nie planuję czytać, ale moja biblioteka ma tendencję do kupowania książek Egmonta, także może kiedyś, kiedy nadarzy się okazja - spróbuję.
Pozdrawiam,
Sherry