Cykl: Ostatnie Imperium #2 Stron: 788
Wydawnictwo: MAG Ocena: 9/10
Pierwsza część Ostatniego Imperium była dla mnie wielkim zaskoczeniem. "Z mgły zrodzony" pochłonął mnie bez reszty i w chwili gdy skończyłam czytać, już nie mogłam się doczekać aż poznam jego kontynuacje. Gdy w końcu otrzymałam "Studnie wstąpienia", wiedziałam, że czekają mnie dni fantastycznej rozrywki.
Ostatni Imperator nie żyje. Wydawać by się mogło, że niemal boskie stworzenie jak on, nie może zostać zabite. Jednak ekipie Kelsiera się to udało, chociaż konsekwencje tego czynu okazały się dla niektórych tragiczne. Ocalały z Hathsin również poległ i mimo, że jego plan się udał, pozbawił go przy tym życia. To wielki cios dla Vin i pozostałych członków ekipy. Miastem tymczasowo rządzi Elend Venture, który pragnie dla mieszkańców jak najlepiej, choć niestety nie traktują go oni na poważnie, myśląc, że jest zbyt młody i niedoświadczony jak na władcę. Mimo, że skaa nareszcie mogą wieść wolne życie, obalenie Ostatniego Imperatora nie rozwiązało ich wszystkich problemów, wręcz przeciwnie. Zaczyna ich przybywać, a pytań i niewiadomych pojawia się coraz więcej. Luthadel zostaje oblężone przez dwie wrogie armie, które planują odbić atium, które rzekomo jest ukryte za bramami miasta. Elend musi podjąć pewne kroki by uratować miasto.
Jednak prawdziwe zagrożenie okazuje się kryć za mgłą. Zaczynają się one pojawiać za dnia, siejąc przy tym strach w wioskach. Ludzie powoli popadają w panikę, bojąc się spotkania z tym co nieznane. Być może obalenie imperatora było dopiero początkiem góry lodowej, a prawdziwe kłopoty dopiero przyjdą... W Ostatnim Imperium nikt już nie może czuć się bezpieczny.
Gdy w moje ręce trafiła "Studnia wstąpienia" byłam w siódmym niebie. Lektura poprzedniego tomu z tego cyklu była dla mnie prawdziwą przyjemnością, dlatego miałam wielkie nadzieje względem tej części. Bałam się, że może nie będzie aż tak dobra, bo niestety kontynuacje serii często wypadają gorzej. Na szczęście w tym przypadku tak nie było, a "Studnia wstąpienia" okazała się być bardzo godnym następcą. Tym razem akcja biegnie w zupełnie innym kierunku. W pierwszej części poznaliśmy cały świat przedstawiony, natomiast tutaj autor miał już większe pole do popisu. Po obaleniu imperatora, miasto jest w rozsypce, a bohaterowie muszą je poskładać. Dużo tu polityki i strategii, a trochę mniej właściwej akcji, co wcale mi nie przeszkadzało. Było to dla mnie coś innego i zarazem ciekawego.
Główna bohaterka Vin, przechodzi znaczącą przemianę. Już na kartach "Z mgły zrodzonego", można było zauważyć ewolucję bohaterki. Z zabiedzonej i zastraszonej dziewczynki staje się być bardziej pewna siebie oraz swoich allomantycznych zdolności. W tym tomie Vin tylko umacnia się w przekonaniu, że jest jedną z najpotężniejszych Zrodzonych z Mgły, dlatego z całej siły próbuje ochronić ukochanego Elenda przed skrytobójcami, których nasyłają na niego wrogie armie. Do stałej obsady dołącza właśnie młody Venture, o którym możemy się w tej części trochę więcej dowiedzieć. Razem z Vin tworzą niezwykle ciekawy duet, który czasem ciężko rozgryźć, choć niewątpliwe jest w tym pewien urok. Mamy też resztę bohaterów, których poznaliśmy w pierwszej części, lecz tym razem są oni ukazani w innych okolicznościach niż ostatnio. Są sami, bez Kelsiera, który był dla nich wzorem i zarazem wyrocznią. Teraz każdy z nich ma inne zadania do wykonania, by pomóc w utrzymaniu miasta całego.
"Studnia wstąpienia" to świetna kontynuacja, która całkowicie spełniła moje oczekiwania. Różni się ona od pierwszej części, jednak uważam to za pozytywne zmiany i w żadnym razie się nie nudziłam. Bardzo cieszyło mnie to, że mogłam powrócić do ulubionych bohaterów i w tej części poznać ich jeszcze bliżej. Oczywiście nie mogę się już doczekać "Bohatera wieków", ale będę musiała uzbroić się w cierpliwość. Natomiast jeśli Wy jeszcze nie czytaliście książek z cyklu Ostatnie Imperium, gorąco Was do tego zachęcam!
Jednak prawdziwe zagrożenie okazuje się kryć za mgłą. Zaczynają się one pojawiać za dnia, siejąc przy tym strach w wioskach. Ludzie powoli popadają w panikę, bojąc się spotkania z tym co nieznane. Być może obalenie imperatora było dopiero początkiem góry lodowej, a prawdziwe kłopoty dopiero przyjdą... W Ostatnim Imperium nikt już nie może czuć się bezpieczny.
Gdy w moje ręce trafiła "Studnia wstąpienia" byłam w siódmym niebie. Lektura poprzedniego tomu z tego cyklu była dla mnie prawdziwą przyjemnością, dlatego miałam wielkie nadzieje względem tej części. Bałam się, że może nie będzie aż tak dobra, bo niestety kontynuacje serii często wypadają gorzej. Na szczęście w tym przypadku tak nie było, a "Studnia wstąpienia" okazała się być bardzo godnym następcą. Tym razem akcja biegnie w zupełnie innym kierunku. W pierwszej części poznaliśmy cały świat przedstawiony, natomiast tutaj autor miał już większe pole do popisu. Po obaleniu imperatora, miasto jest w rozsypce, a bohaterowie muszą je poskładać. Dużo tu polityki i strategii, a trochę mniej właściwej akcji, co wcale mi nie przeszkadzało. Było to dla mnie coś innego i zarazem ciekawego.
Główna bohaterka Vin, przechodzi znaczącą przemianę. Już na kartach "Z mgły zrodzonego", można było zauważyć ewolucję bohaterki. Z zabiedzonej i zastraszonej dziewczynki staje się być bardziej pewna siebie oraz swoich allomantycznych zdolności. W tym tomie Vin tylko umacnia się w przekonaniu, że jest jedną z najpotężniejszych Zrodzonych z Mgły, dlatego z całej siły próbuje ochronić ukochanego Elenda przed skrytobójcami, których nasyłają na niego wrogie armie. Do stałej obsady dołącza właśnie młody Venture, o którym możemy się w tej części trochę więcej dowiedzieć. Razem z Vin tworzą niezwykle ciekawy duet, który czasem ciężko rozgryźć, choć niewątpliwe jest w tym pewien urok. Mamy też resztę bohaterów, których poznaliśmy w pierwszej części, lecz tym razem są oni ukazani w innych okolicznościach niż ostatnio. Są sami, bez Kelsiera, który był dla nich wzorem i zarazem wyrocznią. Teraz każdy z nich ma inne zadania do wykonania, by pomóc w utrzymaniu miasta całego.
"Studnia wstąpienia" to świetna kontynuacja, która całkowicie spełniła moje oczekiwania. Różni się ona od pierwszej części, jednak uważam to za pozytywne zmiany i w żadnym razie się nie nudziłam. Bardzo cieszyło mnie to, że mogłam powrócić do ulubionych bohaterów i w tej części poznać ich jeszcze bliżej. Oczywiście nie mogę się już doczekać "Bohatera wieków", ale będę musiała uzbroić się w cierpliwość. Natomiast jeśli Wy jeszcze nie czytaliście książek z cyklu Ostatnie Imperium, gorąco Was do tego zachęcam!
1. Z mgły zrodzony 2. Studnia wstąpienia 3. Bohater wieków
Za książkę bardzo dziękuję wydawnictwu MAG!
Trylogia w pewien sposób mnie kusi, ale ilość stron mnie przeraża.
OdpowiedzUsuńChyba sięgnę po pierwszy tom, bo to zdecydowanie moje moje klimaty ;>
OdpowiedzUsuńMam za sobą jedną książkę tego autora i jestem oczarowana, toteż chętnie przeczytam i tę serię!
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie :)
Ja muszę zdobyć pozostałe i to koniecznie! :)
UsuńChcę pierwszy tom TAK BARDZO, BARDZO! :(
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Sherry
Nie mogę się doczekać, kiedy sięgnę po tę część.
OdpowiedzUsuńSuper artykuł. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńWygląda to super. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń