Tytuł: Proroctwo sióstr
Autor: Michelle Zink
Tytuł oryginału: Prophecy of the Sisters
Seria: Proroctwo sióstr #1
Stron: 367
Wydawnictwo: Telbit
Ocena: 2/6 3/10
O tej książce kiedyś słyszałam wiele dobrych opinii, więc gdy znalazłam ją w bibliotece, nie wahałam się ani chwili i zadowolona zabrałam ją ze sobą do domu. Bez większych oczekiwań zaczęłam czytać...
Lia i Alice to siostry bliźniaczki, które właśnie pochowały ojca. Mieszkają na obrzeżach ponurej mieściny, w której nic się nie dzieje. Pewnego dnia Lia odkrywa na swojej ręce dziwny tatuaż. Nie mając pojęcia co on oznacza, postanawia nikomu go nie pokazywać dopóki nie dowie się dlaczego tak nagle się pojawił. Po jakimś czasie obie siostry dowiadują się o proroctwie jakim zostają poróżnione. Ich przeznaczeniem jest walka ze sobą. Jedna dobra, druga zła. Czy Lia, łagodna i serdeczna siostra wypełni swoje proroctwo i przejdzie na stronę zła tak jak zrobiła to Alice?
Akcja książki rozgrywa się w epoce wiktoriańskiej. Zazwyczaj bardzo lubię książki osadzone właśnie w tym czasie, pasuje mi klimat jaki im towarzyszy oraz to, że mogę poznać tamtejsze zwyczaje. Spodziewałam się, że i tym razem lektura w tym klimacie przypadnie mi do gustu. Jak bardzo się myliłam! W tym przypadku nie czułam żadnej radości czytając, niestety akcja jest wolna, nie ma żadnych niespodziewanych zwrotów i co gorsza strasznie wieje nudą. Spodziewałam się o niebo lepszej lektury. Myślałam, że skoro jest to książka napisana w klimacie Gothic to znajdę w niej coś ciekawego i nowego, a tu niestety moje oczekiwania się nie sprawdziły. Myślałam nawet, że będzie to książka bardziej mroczna, ale nic z tego. Chyba najmroczniejszą rzeczą w tej książce jest okładka (!) i nic poza tym. Historia mogłaby być całkiem niebanalna. Całe proroctwo i bliźniaczki, które muszą walczyć ze swoim przeznaczeniem. Może i pomysł jest całkiem ciekawy, ale wykonanie wszystko psuje. Każdy opis jest bardzo szczegółowy, i nie widziałabym w tym nic złego gdyby nie to, że pani Zink nie potrafiła mnie niczym zaciekawić. Często musiałam pomijać nużące zdania, w których nic się nie działo, żeby nie usnąć. Książka ma dostarczyć mi rozrywki, a nie takiej nudy!
Główne bohaterki Lia i Alice oprócz identycznego wyglądu, różnią się wszystkim. Jedna jest spokojna i dobra, a druga wybuchowa i zwyczajnie zła. Niestety historię możemy poznać tylko z jednego punktu widzenia, a mianowicie Lii. Szkoda, bo tak naprawdę nie dane nam jest poznać bliżej drugiej siostry i wczuć się w jej sytuację. Myślę, że jest to dużym minusem, ponieważ autorka z góry pokazuje czytelnikowi po której stronie powinien stanąć i na pewno nie jest to strona Alice. Jako "czarny charakter" również nie jest przekonująca. Czy znajdę jakieś plusy z tej książki? Będzie nim na pewno pomysł na fabułę i epoka w jakiej dzieje się akcja. Jeśli chodzi o to drugie to przynajmniej na tym się nie zawiodłam. Tyle dobrego, że pani Zink dobrze wczuła się w epokę i stosownie opisała życie w tych czasach.
"Proroctwo sióstr" niczym pozytywnym mnie nie zaskoczyło. Spodziewałam się czegoś wyjątkowego, ale niestety zawiodłam się. Może w dalszych częściach jest ciekawiej, ale ja się już o to nie martwię, bo nie mam zamiaru kontynuować tej serii. Nie będę Wam tej książki polecać, ale odradzać też nie, bo wiem, że jest wiele osób, które się nią zachwycają. Więc może to tylko ja tak ją odebrałam? Sami powinniście zdecydować czy książka będzie Wam odpowiadać.
Trylogia Proroctwo Sióstr:
Proroctwo Sióstr ♦ Strażniczka Bramy ♦ Krąg ognia
Książkę przeczytałam w ramach wyzwania "Czytam fantastykę".
Zmartwiłaś mnie... bardzo chciałam ją przeczytać, ale teraz sobie odpuszczę... ;(
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Widziałam te książki w "mojej" taniej księgarni i zastanawiałam się nawet, czy kupić, ale po Twojej recenzji postanowiłam wydać pieniądze na coś innego. :)
OdpowiedzUsuńMnie do książki nie ciągnęło, a Twoja recenzja potwierdza mnie, że nie warto zapoznawać się z tą lekturą.
OdpowiedzUsuńMiałam w planach przeczytanie tej książki, ale po Twojej recenzji widzę, że nie warto.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Po przeczytaniu opisu fabuły również myślałam, że to będzie dobra ksiązka, szkoda jednak, że autorce nie udało się należycie zrealizować takiego dobrego pomysłu.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że tak dobrze zapowiadająca się książka była dla Ciebie rozczarowaniem. Raczej po nią nie sięgnę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! (:
To ja zdecydowanie podziękuję :/
OdpowiedzUsuńSzkoda, że wypadła tak kiepsko, bo nawet miałam na nią ochotę...
OdpowiedzUsuńJa również odpuszczę sobie tą książkę ;)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że ci się nie podobała. Jeszcze nie zdążyłam zapoznać się z tą serią i mimo twojej niskiej oceny chętnie to zrobię. Mam nadzieję, że się nie rozczaruje.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Widać, że nie warto marnować czasu, poza tym mam milion innych i zapewne lepszych książek do przeczytania.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam :)
Czytałam całą trylogię i mnie bardzo się podobała;) Szkoda, że Tobie nie przypadła do gustu. Ale może kolejne części będą lepsze?
OdpowiedzUsuńMoja koleżanka bardzo lubi tę trylogię. Mam ją w planach, ażeby porównać opinie i wrażenia. A z tego, co widzę to się nawet pospierać :-)
OdpowiedzUsuńJa trochę wyżej oceniłam książkę, chociaż rzeczywiście nie należy do tych najlepszych. Kolejny tom jest znacznie lepszy.
OdpowiedzUsuńCoś mi się zdaje, że raczej jej nie przeczytam.
OdpowiedzUsuńNa taki badziew czasu raczej nie poswiece.
OdpowiedzUsuńFajna recenzja. Mi książka się nawet podobała, ale zgadzam się, co do niektórych rzeczy. :)
OdpowiedzUsuńOdpuszczam sobie. To już kolejna recenzja, która utwierdza mnie w tym, aby nie sięgać po książkę :)
OdpowiedzUsuńMnie książka, zaciekawiła, może sięgnę kiedyś;)
OdpowiedzUsuńCzytałam tę książkę, choć dość dawno temu. Później nie dostałam kolejnych części w bibliotece i na tym moja przygoda z siostrami się skończyła.
OdpowiedzUsuńDzięki za podesłanie linka do recenzji,
została ona dodana do wyzwania :)
PS. Nie zauważyłam poprzedniego wpisu z tą recenzją w zakładce "Luty", gdyż zamieściłaś go pod poprzednim swoim komentarzem. Wiem, takie były wymogi w styczniu. Ale ludzi do wyzwania zaczęło się zgłaszać coraz więcej i zrobił się przez to lekki bałagan, co kto kiedy dodał. Dlatego pod koniec stycznia była notka aktualizacyjna, gdzie zmieniłam zasady. Nowy komentarz zamieszczamy jako nowy, a nie pod ostatnim swoim wpisem. Przynajmniej wówczas widzę, co dochodzi :)
Właśnie tak myślałam :) Teraz dostosuję się już do nowych zasad :)
Usuń