Tytuł: Między życiem a życiem Autor: Jessica Shirvington
Stron: 286 Wydawnictwo: Dreams
Zastanawialiście się kiedyś nad tym jak by to było mieć dwa życia? Ale takie, które toczyłyby się równolegle. Gdy w chwili wybicia północy, przenosilibyście się prosto do tego drugiego życia, a jedyne co byłoby stałe w tych dwóch życiach to wasza osoba. To właśnie przydarzyło się Sabine. Raz wiedzie życie w Wellesley, pełne dostatku, w blasku popularności, otoczona wiernymi przyjaciółkami, a gdy tylko na zegarze wybija północ, dziewczyna "przeskakuje" do życia w Roxbury. Tam nie jest popularna ani bogata. Sabine z Roxbury wiedzie dość ubogie życie, aż w pewnym momencie poznaje chłopaka Ethana. Sytuacja komplikuje się gdy na jaw wychodzi prawda o jej odmienności. Jak Sabine sobie z tym poradzi?
Po "Między życiem a życiem" sięgnęłam z powodu intrygującego opisu. Ogólny zamysł, możliwość życia podwójnie, bardzo mnie zaciekawił. Wcześniej nie natknęłam się na lekturę o takiej samej tematyce chociaż zdarzyło mi się czytać powieść gdzie główna bohaterka przeżywała na okrągło jeden dzień. Tego akurat nie zazdroszczę. Ale w przypadku Sabine jest zupełnie inaczej. Ona żyje w podwójnej rzeczywistości. Co najważniejsze w obu życiach jest zawsze tą samą Sabine tylko dorastającą w innych okolicznościach. Jej charakter, imię oraz oczywiście wygląd pozostają niezmienne. Jednak dziewczyna ma już dość tego podwójnego życia i uważa, że w żadnym nie będzie prawdziwie szczęśliwa. Przed nią na pewno ciężki wybór, o ile w ogóle można w tej sytuacji mówić o jakimkolwiek wyborze.
Muszę przyznać, że pod pewnym względem zaskoczyła mnie ta książka. Pewnie dlatego, że nie
spodziewałam się po niej jakiekolwiek przesłania czy też mądrości z niej wynikającej. A pojawiła się takowa, co jest naprawdę dużym plusem. Rzadko kiedy w lekturach dla młodzieży spotyka się coś więcej niż tylko nic nie wnoszącą treść. Jest to przykre, bo przecież książka może nie tylko bawić, ale również uczyć. Morału, który wynika z tej książki nie będę zdradzać, bo zapewne zaspoileruje Wam odrobinę treść. Także w tej kwestii Jessica Shirvington zasługuje na uznanie. Natomiast jeśli miałabym oceniać książkę jako całość, to nie zrobiła ona na mnie zbyt dużego wrażenia. Fabuła była dość przewidywalna, a rzeczą która mnie najbardziej zawiodła był po prostu brak wyjaśnienia, dlaczego Sabine przyszło mieć dwa życia. Nie lubię takich niewyjaśnionych sytuacji, ale w sumie nie na wszystko jest odpowiedź.
Jak widzicie z jednej strony była to dla mnie zaskakująca lektura, a z drugiej lekko rozczarowująca. Ciężko mi ostatecznie stwierdzić czy mi się podobała. Na pewno ma ona coś w sobie, bo tego nie można jej zarzucić, ale nie jest to książka, która na długo zostanie w mojej pamięci. Jednak zdaję sobie sprawę, że młode osoby mogłyby się sporo z tej książki nauczyć. Dlatego uważam, że na pewno sprawdzi się ona dla młodzieży i tej grupie osób ją polecam.
Za książkę serdecznie dziękuję wydawnictwu Dreams!
Myślałam, że to będzie zwyczajna obyczajowa powieść, a tu niespodzianka! Muszę się za nią rozejrzeć!
OdpowiedzUsuńRównież za nią się oglądnę ;)
OdpowiedzUsuńA sama fabuła przypomina mi film "O północy w Paryżu" :D
Na targach książki pewna Pani prawie całą opowiedziała:(
OdpowiedzUsuńO, nie... To najgorzej :( Nie wiem jak tak można robić.
UsuńPodoba mi się sama idea, pomysł i okładka. Chyba przeczytam.
OdpowiedzUsuńhttp://zakurzone-stronice.blogspot.com/
Hmm a ja nabrałam ochoty na tę książkę :o
OdpowiedzUsuńSłyszałam o książce, czytałam recenzje i każda jest inna. Ja chętnie się skuszę, pomimo że trochę Cie rozczarowała :)
OdpowiedzUsuńZainteresowała mnie ta książka :)
OdpowiedzUsuńNie mogłam się powstrzymać, musiałam ją kupić! A teraz nie mogę się doczekać, kiedy ją przeczytam :)
OdpowiedzUsuńKurczę. Właśnie tego tak bardzo obawiałam się po tej książce. :/ I niestety, w twojej recenzji są wszystkie moje obawy. Oprócz tego morału - to jest dobre i zgadzam się, że młodzieżówki nie powinny być głupie i przesiąknięte... niczym. Dobrze, jak coś niosą. :) Odnośnie zaś tej powieści - zastanowię się, ale myślę, że na razie dam sobie z nią spokój bo i tak nie zaryzykuję kupna. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Sherry