Stron: 335 ♦ Zbiór opowiadań ♦ Wydawnictwo: Bukowy Las ♦
Ocena: 4/6
Skrupulatnie rozplanowałam sobie przebieg tych Świąt Bożego Narodzenia. Zrobiłam listę książek jakie chciałabym przeczytać podczas świątecznej przerwy. Na liście moich priorytetów znalazł się zbiór opowiadań "W śnieżną noc", a pomimo tego nie udało mi się jej przeczytać przed 24 grudnia. Dowodzi to, że nie tylko moje zdolności organizacyjne kuleją, ale także, że nie potrafię dotrzymać swoich postanowień. Zamiast zabrać się za opowiadania, ja jak zwykle przed świętami musiałam po raz setny zacząć czytać Harry'ego Pottera. No pięknie.
Święta już dawno minęły, a mi dopiero teraz udało się przeczytać "W śnieżną noc". Zaczęło się bajkowo. Pierwsze opowiadanie o dziewczynie o nietypowym imieniu Jubilatka na nowo wprawiło mnie w świąteczny nastrój. Zaspy, śnieg i zagubiona dziewczyna w małym miasteczku Gracetown poznaje Stuarta, który ratuje ją z opresji. Mimo, że brzmi banalnie, historia jest urocza i czytałam ją z największą przyjemnością. Przede wszystkim bardzo podobał mi się styl autorki, ale także, że główna bohaterka, a zarazem narratorka książki była dziewczyną z rzadko spotykanym poczuciem humoru. Uwielbiam takie klimaty i żałowałam, że historia Jubilatki tak szybko się skończyła.
Autorem drugiego opowiadania jest wielka gwiazda John Green. Wybaczcie, mój sarkastyczny ton, lecz odkąd przeczytałam pierwszą książkę Greena, zastanawiam się co widzą w nim tysiące czytelników. Dla mnie jego książki są naprawdę niczym szczególnym i nawet "Gwiazd naszych wina" chociaż historia wzruszająca, nie jest w stanie mnie do niego w pełni przekonać. Zrobiła to dopiero książka, która jest jeszcze w Polsce nie wydana "Will Grayson, Will Grayson" choć i tak została ona napisana w duecie z Davidem Levithanem. Natomiast natrafiłam później jeszcze na "Papierowe Miasta", które okazały się dla mnie tak wielką klapą, że nawet ich nie dokończyłam. Teraz przyszła pora na jego opowiadanie "Bożonarodzeniowy cud Pomponowy" i moje odczucia są znowu mieszane. Na szczęście są one bardziej na plus niż minus. Opowiadanie całkiem przyjemne, chociaż momentami wiało nudą i pierwszego nie pobije na pewno.
W połowie trzeciego opowiadania doszłam do wniosku, że jednak jakość opowiadań stacza się coraz bardziej w dół. "Święta patronka świnek" traktowała o problemach miłosnych egocentrycznej Addie. Denerwował mnie jej stosunek do tego jak powinien wyglądać prawdziwy związek. Jej wzorem były historie z filmów i chciała żeby jej chłopak był jak bohater komedii romantycznej. A przecież miało być o świętach! Później niestety było tylko gorzej i dlatego to ostatnie opowiadanie uważam za najsłabsze.
"W śnieżną noc" śmiało zasługuje na miano klimatycznej lektury świątecznej. Wpasowuje się w atmosferę, a czasami nawet nadrabia gdy za oknem zamiast śniegu pada deszcz. Dzięki tym opowiadaniom przynajmniej w wyobraźni przeszłam razem z bohaterami przez zaspy śnieżne i wszystkie trudności jakie bohaterowie napotkali po drodze by w końcu odnaleźć swoją prawdziwą miłość. Lektura niewymagająca, sprawiająca wiele radości i do tego w świetnym zimowym klimacie. Szkoda tylko, że to ostatnie opowiadanie było tak słabe. Za to pozostałe dwa mi się spodobały. Książkę polecam, idealna na okres świąteczny, który niestety jest już za nami ALE! nic nie szkodzi. Jeśli nie teraz to za rok :) Polecam i radzę zaopatrzyć się ciepły kocyk, bo od tej książkowej śnieżycy, aż się zimno robi!
W połowie trzeciego opowiadania doszłam do wniosku, że jednak jakość opowiadań stacza się coraz bardziej w dół. "Święta patronka świnek" traktowała o problemach miłosnych egocentrycznej Addie. Denerwował mnie jej stosunek do tego jak powinien wyglądać prawdziwy związek. Jej wzorem były historie z filmów i chciała żeby jej chłopak był jak bohater komedii romantycznej. A przecież miało być o świętach! Później niestety było tylko gorzej i dlatego to ostatnie opowiadanie uważam za najsłabsze.
"W śnieżną noc" śmiało zasługuje na miano klimatycznej lektury świątecznej. Wpasowuje się w atmosferę, a czasami nawet nadrabia gdy za oknem zamiast śniegu pada deszcz. Dzięki tym opowiadaniom przynajmniej w wyobraźni przeszłam razem z bohaterami przez zaspy śnieżne i wszystkie trudności jakie bohaterowie napotkali po drodze by w końcu odnaleźć swoją prawdziwą miłość. Lektura niewymagająca, sprawiająca wiele radości i do tego w świetnym zimowym klimacie. Szkoda tylko, że to ostatnie opowiadanie było tak słabe. Za to pozostałe dwa mi się spodobały. Książkę polecam, idealna na okres świąteczny, który niestety jest już za nami ALE! nic nie szkodzi. Jeśli nie teraz to za rok :) Polecam i radzę zaopatrzyć się ciepły kocyk, bo od tej książkowej śnieżycy, aż się zimno robi!
Zgadzam się z Twoją opinią na temat Greena. Książka mi się nieco mniej spodobała, moim zdaniem te opowiadania były średnie, ale miło było je przeczytać przed świętami :D
OdpowiedzUsuńWszyscy już czytali tę książkę, a ja nie! A także obiecałam sobie poznać ją w święta- więc mogę przybić Ci piątkę, za te (nie)zdolności organizacyjne. Hm, ja najbardziej lubię Szukając Alaski z historii Greena, więc jeśli jeszcze jej nie znasz to serdecznie Ci polecam, może zmienisz zdanie. :)
OdpowiedzUsuńHa! Piątka :D
UsuńZ "Szukając Alaski" może się zapoznam w przyszłości :)
jakoś nie jestem przekonana do tej książki. Może kiedyś się skusze, jak opadnie ta cała otoczka :-) A poza tym : czytanie po raz kolejny Harry'ego Pottera jest do wybaczenia :D
OdpowiedzUsuńJa tez ostatnie opowiadanie uważam za najsłabsze :(
OdpowiedzUsuńCzytałam, dla mnie średniak :) Pierwsze opowiadanie najbardziej mi się podobało.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że nie tylko mnie Green... nie porywa. ;) Tak czy inaczej, mam w planach tę antologię, nie przez fakt, że to Green między innymi, a raczej dlatego, że porusza tematykę świąteczną! Uwielbiam romantyczne historie, a te z klimatem Świąt jeszcze bardziej! :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Sherry
Ostatnio jest bardzo popularna, ale jakoś nie mam ochoty na jej przeczytanie.
OdpowiedzUsuń;)
Pierwsze dwa opowiadania najbardziej mi się spodobały, a trzecie miejscami bardzo mnie irytowało (a może to była główna bohaterka?)
OdpowiedzUsuńnamalowac-swiat-slowami.blogspot.com
Miałam podobnie. Dla mnie główna bohaterka w trzecim opowiadaniu była po prostu straszna.
UsuńMam e-booka ale nie wiem czy jestem w stanie za niego się zabrać, raz muszę spróbować!
OdpowiedzUsuńNo cóż, to coś dla mnie ;))
OdpowiedzUsuń